Forum Dolina Rivendell Strona Główna Dolina Rivendell
Twórczość Tolkiena
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

O nas - kim jesteśmy? Przedstaw się!
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Poznajmy się
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 20:12, 07 Cze 2009    Temat postu: O nas - kim jesteśmy? Przedstaw się!

W tym temacie każdy może powiedzieć kilka słów o sobie. Czym się zajmuje, jakie są jego pasje, marzenia, plany, co zamierza robić w przyszłości. Jeśli ktoś chce, może wrzucić swoje zdjęcia :)

________________

Cóż mogę powiedzieć o sobie? Aktualnie uczęszczam do jednego z łódzkich gimnazjów, do klasy o profilu humnistyczno-teatralno-filmowym.
Jestem raczej typem samotnika, przyjaźnię się praktycznie tylko z jedną osobą. Innych ludzi czasem mimowolnie zrażam do siebie. Nie wiem od czego to zależy, po prostu nie potrafię złapać wspólnego języka z rówieśnikami. Często mnie nudzą, albo drażnią swoją niedojrzałością. Może to już taka zmora naszych czasów, że "coraz więcej wkoło ludzi, o człowieka coraz trudniej", jak pisał Stachura.
Najbardziej raniącym słowem, jakie usłyszałam, było to, że jestem obojętna. To chyba bylo jeszcze w podstawówce, gdy nie wykazałam zbytniego zinteresowania pewnej koleżance, która rozpaczała, po tym, jak rzucił ją ówczesny chłopak. A cóż ja miałam niedna poradzić, gdy mnie to po prostu bawiło :) No wiecie, zasmarkana ośmiolatka, która płacze za miłością swojego życia. Wtedy akurat przeżywałam odejście bliskiego cżłonka rodziny, dużo rozmyślałam o tym, jak to jest gdy ludzie odchodzą, czy Bóg istnieje, czy tak musi być - i takie sprawy wydawały mi się wyjątkowo mało znaczące. Ale słowa mimo wszystko ubodły i to bardzo.
Ogólnie jestem raczej takim "nadwrażliwcem" - może nie wzruszam się często, nie mam zbyt często typowych "dołków", czy coś, ale każde przykre zdarzenia gdzieś tam w sobie zamykam i na długo nie mogę o nich zapomnieć. Czasem też nie umiem sobie jasno zaznaczyć granicy między światem realnym, a tym nierzeczywistym.

Na codzień staram się bronić humorem, złośliwością, ironią. Dlatego zyskałam etykietkę "twardziela", mimo, że potem w środku wszystko przeżywam jeszcze mocniej.

Tak ogólnie to jestem osobą dość dziwaczną - sama siebie do końca nie znam, nie potrafię przewidzieć swoich zachowań.

Hobby? Niczego nie kolekcjonuję, nie gram na instrumentach, nie naprawiam starych samochodów... Czasem piszę. Ale tego nie lubię, więc to chyba nie hobby. Ale piszę, bo jakiś wewnętrzy nakaz czuję do tego ;)

W przyszłości... Chcę coś robić (taa, to bardzo mądre stwierdzenie). Chcę być wśród ludzi, robić coś, by im pomagać. Polityką się nie interesuję, ale chyba za dużo we mnie włóczęgi i samotnika, by się pchać do Sejmu. Nie zniosłabym tamtego kolesiostwa, niepisanych zasad, układów.
Kiedyś marzyła mi się rewolucja. Często się śmieję, że powinnam się urodzić w zeszłym ustroju, to bym miała przynajmniej z czym walczyć :)
A na razie te swoje zapędy starałam się realizować w szkole. Efekt? Nieudana akcja na rzecz tolerancji i wielka afera, gdy na plakacie znalazł się zwrot: Każdy jest pełnoprawnym obywatelem bez wzgłędu na (...) wyznanie (lub jego brak), kolor skóry, czy orintację.". To właśnie wtedy dowiedziałam się, że dla pana katechety ateista to nie człowiek, dla kilku niemiłych panów z IIe Murzyń też nie człowiek, a pani od WOS-u dygocącym głosem zapytała: "Czy pisząc 'orientacja', miałaś na myśli orientację polityczną?".
Może przesadzam, ale wtedy na głowę rzeczywiście spadł mi kubeł zimenj wody.

Kim chcę być z zawodu? Nie mam zielonego pojęcia. Studia - oczywiście, ale jaki kierunek? Filozofia? Dziennikarstwo? Polonistyka? Łodzka Filmówka?

Dużo tych pomysłów. Za dużo trochę :)

Teraz wy! ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Nie 20:43, 07 Cze 2009    Temat postu:

Pewnie tyle nie napiszę, co Fayerka, ale co tam Smile

Studiuję biologię. Ale nie pedagogiczną - nauka w szkole byłaby koszmarem. Dlaczego biologia? Nikt chyba tego nie wie Smile. Ja sama twierdzę, że zwiodła mnie moja miłość do wszystkiego co chodzi, pływa, lata lub pełznie. Przez to teraz się katuję botaniką, antropologią i ekologią Smile. Z zamiłowania jestem humanistką, zresztą wywodzę się z rodziny historyków.

Kocham fantastykę - ale to wyznanie raczej nie zrobi tu wrażenia. Kocham też literaturę średniowiecza, kodeksy rycerskie, poematy itp. Chociaż za samą poezją nie przepadam. Za to mogę oddać swoją prawicę za mangę i anime Smile

Jestem nieco nerwowa. Ale jak trzeba wykazuję się cierpliwością godną kamienia. Przyjaciół znajduję raz na całe życie, ale bardzo ostrożnie ich dobieram. Jeśli kogoś polubię, to koniec. Takie osoby są dla mnie wszystkim, mam wręcz odruchy macierzyńskie wobec nich Smile.

Ludzie mnie często drażnią. Ich głupota, ślepota i brak zdrowego rozsądku. Dlatego jestem strasznie złośliwa. Czasem chyba za bardzo. Nie cierpię rozmów z ludźmi "ograniczonymi". Od każdego wymagam pewnego poziomu, wiedzy podstawowej (jak można nie wiedzieć co to jest jidysz?! Myślałam, że zabiję koleżankę Smile). Niektórzy twierdzą, że przesadzam. No cóż, nie będę się z nimi sprzeczać.

Nie mam określonego hobby. Zbieram książki. Moja biblioteka zawiera obecnie 925 tomów, dzięki podobnej mani moich dziadków i rodziców. kiedyś zbierałam figurki psów, ale mi przeszło.

Popieram akcję na rzecz tolerancji, Fayerko Smile. niestety, też nie spotykam się ze zrozumieniem w tej sprawie. Być może dlatego, że objawia się tu mój wybuchowy charakter każący każdego rasistę, antysemitę i homofoba wykąpać w smole, obtoczyć pierzem a w drastycznych przypadkach jeszcze podpalić.

Brak mi marzeń. Zbyt wiele odeszło w siną dal, więc darowałam sobie kolejnych rozczarowań. Obecnie myślę już tylko o jednym: dom, psy, koty i miła praca ze zwierzętami. Ewentualnie Namibia i jakiś piękny rezerwat. Ale nie liczę na tyle szczęścia.

A jednak całkiem sporo się tego nazbierało...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 20:44, 07 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 20:51, 07 Cze 2009    Temat postu:

To i ja skrobnę nieco o sobie. Obecnie kończę pierwszą klasę szczecińskiego liceum, profil matematyczno-fizyczno-informatycnzy. Dużo ludzi, zwłaszcza jak mnie nie zna <głównie osobiści> dziwi się, że nie jestem humanistką. A to pewnie z tego względu, że można mnie często zobaczyć z zeszytem i piórem w ręku, bo nawet na przerwach i lekcjach potrafię skrobać fanfiki.
Do piętnastego roku życia byłam jedynaczką, dwa lata temu doczekałam się w końcu braciszka. I dobrze mi z tym.
Może nie jestem samotnikiem, ale dobrze czuję się w małych grupkach osób. Wpłynęło i wpływa na to kilka rzeczy. Przede wszystkim jeszcze do niedawna byłam koszmarnie nieśmiała. I w podstawówce, i potem w pierwszej klasie gimnazjum byłam trochę uważana za "tą inną". A to dlatego, że kocham czytać i chodziłam z nosem w książce. Był czas w pierwszej klasie gimnazjum, że bardzo brałam do siebie zaczepki głupich chłopaków z klasy sportowej. I przy okazji wychodziłam znowu na dziwną, bo dużo dziewczyn szalało na punkcie tych chłopaków a ja raz na zawsze straciłam do nich szacunek i uważałam za po prostu głupich. A uroda nie robi na mnie wrażenia. Dopiero w drugiej klasie, między innymi za sprawą nowej przyjaciółki, której nigdy nie brakło śmiałości, otworzyłam się trochę i nabrałam pewności siebie. No i nabrałam elastyczności, któej nawet wg mamy mi brakowało.
Druga rzecz to kwestia wychowania. Jeśli mogę to tak nazwać, zostałam wychowana w "inteligenkiej" rodzinie. Poza tym zawsze byłam traktowana poważnie, nie jak smarkacz i przez to na dużo spraw patrzyłam i patrzę w sposób bardziej dojrzały niż większość moich równieśników, co prowadzi czasami do spięć. Bo ja jakoś nigdy nie mogłam pojąć pojęcia "podoba mi się ten a ten". No i gapienia/ślinienia się do chłopaka, z którym nigdy nawet słowa nie zamieniłam. W tej kwestii nigdy nie mogłam się dogadać z koleżankami, ale akurat dobrze mi z tym. Ja sama muszę najpierw kogoś dobrze poznać, zaprzyjaźnić się, żeby spróbować czegoś bliższego. Jakoś wygląd nie jest dla mnie ważny.
Dużo było takich sporów i rzeczy, w których miałam odmienne zdanie niż reszta. Najlepiej podsumowuje mnie zdanie, któe gdzieś kiedyś przeczytałam i które strasznie mi się podoba: "czy to ja jestem inna, czy to świat jest dziwny?" I w sumie nie wiem, która odpowiedź jest prawdziwa, ale wiem, że dobrze mi z tym, jaka jestem.
Z wyglądu jestem dość wysoka, mam długie złotoblond włosy i błękitne oczy.
Co lubię? Uwielbiam książki, odkąd w pierwszej klasie podstawóki dorwałam się do książek Alfreda Szklarskiego. Nie uprawiam żadnego sportu, nic nie zbieram.
Piszę. Od roku sprawia mi to ogromną frajdę i piszę fanfiki do różnych fandomów, zależy na co akurat mam fazę. Marzy mi się napisanie czegoś własnego, ale czy mi się uda, nie wiem. Wszystko jeszcze przede mną.
Co będę studiować, nie wiem, i zaczyna mnie to coraz bardziej przerażać.
Ogólnie jestem sobie takie dziwadełko, ciałem ścisłowiec, duszą humanistka. I często niepoprawna romantyczka. To chyba na tyle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Nie 20:54, 07 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
Popieram akcję na rzecz tolerancji, Fayerko . niestety, też nie spotykam się ze zrozumieniem w tej sprawie. Być może dlatego, że objawia się tu mój wybuchowy charakter każący każdego rasistę, antysemitę i homofoba wykąpać w smole, obtoczyć pierzem a w drastycznych przypadkach jeszcze podpalić.


Szczerze mówiąc, to ja też mam czasami takie odruchy ;) No i właśnie wychodzi z nas, jakie jesteśmy tolerancyjne dla innych poglądów xD

Ja dość długo uczyłam się tolerancji dla osób, których poglądy są dla mnie skrajnie odległe. Dopiero pewna mądra osoba mnie uświadomiła, że tolerancji nie można mieć tylko dla głupoty. Nauczyłam się dużo, rozmawiając z pewnym znajomym - jest on bardzo prawicowy, konserwatywny, wiara katolicka jest dla niego bardzo ważna. Na początku byłam trochę "najeżona", ale gdy on w rozsądny, łagodny sposób opowiadał o tym, dlaczego jest przeciw aborcji, czy zawieraniu związków partnerskich, nabrałam do niego szacunku. Nie za poglądy, bo tych nigdy prawdopodobnie nie podzielę, ale za sposób ich wyrażania, uzasadniania.

Dopiero, gdy widze taką głupią nienawiść, lub zupełnie nieprzemyślane odzywki, np. popularne "ciota", to krew mnie zalewa. I wtedy wreszcie widzę sens tej niełatwej walki o zmienianie mentalności ;)


Cytat:
Druga rzecz to kwestia wychowania. Jeśli mogę to tak nazwać, zostałam wychowana w "inteligenkiej" rodzinie. Poza tym zawsze byłam traktowana poważnie, nie jak smarkacz i przez to na dużo spraw patrzyłam i patrzę w sposób bardziej dojrzały niż większość moich równieśników, co prowadzi czasami do spięć. Bo ja jakoś nigdy nie mogłam pojąć pojęcia "podoba mi się ten a ten". No i gapienia/ślinienia się do chłopaka, z którym nigdy nawet słowa nie zamieniłam. W tej kwestii nigdy nie mogłam się dogadać z koleżankami, ale akurat dobrze mi z tym. Ja sama muszę najpierw kogoś dobrze poznać, zaprzyjaźnić się, żeby spróbować czegoś bliższego. Jakoś wygląd nie jest dla mnie ważny.


Oj tak, wychowanie jest bardzo ważne. Ja osobiście wychowałam się również w rodzinie, jak to ujęłaś "inteligenckiej". Jestem jedynaczką, ponadto w dzieciństwie chorowałam na bardzo poważną chorobę krwi, więc rodzice do tej pory się nade mną trzęsą. Nabawiłam się przez to lekkiego kompleksu - jednocześnie nie znoszę, gdy ktoś się o mnie troszczy, a z drugiej strony, jest to na jakiś sposób miłe.
Od dziecka lubiłam się przysłuchiwać rozmowom rodziców, lub gościom, którzy do nich przychodzili. Praktycznie wychowałam się więc trochę wśród dorosłych i tak jak Ariana, w podstawówce byłam bardzo nieśmiała.

Co do płci przeciwnej również byłam chorobliwie nieśmiała. Dopiero w piątej klasie troszkę zakolegowałam się z jednym kolegą, siedzieliśmy nawet w jednej ławce. Do tej pory mam o nim miłe wspomnienia. Nawet przez jakiś czas byłam w nim zakochana xD

Dopiero jakoś w gimnazjum zaczęłam na chłopaków zwracać większą uwagę. I wtedy zostałam brutalnie uświadomiona, że mam nieco inne standardy piękna niż koleżanki ;) Przykład - idę ze znajomą ulicą, nagle ta mnie trąca w ramię: Patrz, jaki ładny!
Ja się oglądam i jest! Wysoki, raczej szczupły, na nogach wytarte zielone spodnie, wpuszczone w trapery, popielata koszulka, dziewczeca twarz, długie do ramion jasne włosy, idzie zgarbiony, na plecach ma gitarę. Ideał ;) A koleżanka zgorszona: Nie ten, tamten! I wskazuje mi jakiegoś wysokiego bruneta, usmażonego w solarium, jadącego rowerem.
Taaa...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 21:51, 07 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Nie 21:17, 07 Cze 2009    Temat postu:

Właśnie o to mi chodzi Fayerko. Teksty typu "ciota" "asfalt" czy wyjątkowo idiotyczne dowcipy o krematoriach i Żydach doprowadzają mnie do wrzenia. Straciłam przez to kolegę. Był naprawdę fajny, ale zaczął opowiadać rasistowskie i antysemickie kawały. Pokłóciliśmy się i od tej pory ani słowa. On się nie zmienił a ja nie będę tego tolerować.

Co do chłopaków... Nie interesują mnie za bardzo. Dosłownie. W gimnazjum z powodu zbyt wysokiego stężenia hormonów w okolicy trochę się porozglądałam, ale nie pociągało to mnie. Taka moja pokręcona natura. Jedna z moich koleżanek zakochuje się z częstotliwością: jeden rok - dwóch chłopaków. Najczęściej ich nie zna, nie rozmawia z nimi, tylko mnie męczy opowiadając jacy są boscy. Doprawdy, moja cierpliwość i jej zaślepienie mnie zadziwiają Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 21:18, 07 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 21:24, 07 Cze 2009    Temat postu:

Tolerancja. Jakoś niogdy nie miałam specjalnych uprzedzeń. Osobiście jestem osobą wierzącą ale nie mam problemu ze zrozumieniem, że ktoś nie wierzy. W sumie takiego bardzo głębokiego spojrzenia na to, że nie wolno osądzać ludzi na podstawie pierwszeo wrażenia, nauczyły mnie dwie osoby: przyjaciółka i dobry kolega z klasy. Oboje byli na swój sposób "inni". Nie chcę się zgłębiać, o co dokładnie chodziło z tą innością, dość, że naprawdę staram się poznać osobę, nim wydam o niej osąd. Inna sprawa, że często trafnie oceniam ludzi na pierwszy rzut oka.
O czym zapomniałam wspomnieć. Nie znoszę chamstwa i prostactwa. Mam w klasie paru delikwentów, których po prostu organicznie nie trawię. Bo jak tu trawić osobnika, który to zlewa na wszystko i chwali się, ile to on ostatnio wypił? Przepraszam, ale akurat tu się nie walnęłam w ocenie. A że w klasie mam 24 chłopaków a nas dziewczyn jest pięć, to czasem bywa fajnie.

EDIT: Mi się do tej pory zdarzyło być dwa razy zakochaną/zauroczoną czy jak to tam nazwać. Raz w wyżej wspomnianym koledze, z którym do tej pory się przyjaźnimy i miło rozmawiamy mimo różnicy zdań w wielu sprawach. A zauroczona byłam, ale nic nie wyszło. I w sumie mimo wszystko miło wspominam tamten okres. Drugi raz zdarzyło mi się niedawno, w tym roku. Najpierw poznałąm, fajnie się gadało, potem przez jakieś półtora miesiąca było romantycznie, ale doszłam do wniosku, że nie mamy w zasadzie o czym pogadać i że się koszmarnie nusdzę. No i wzięłam nożyk i ucięłam wsystko w jednej chwili. Jeśli miał do mnei o to żal, to nie dał po sobie znać.
Ja również nie trawię dowcipów o Żydach/kalekich czy tego typu, bo są po prostu obrzydliwe.


Ostatnio zmieniony przez Ariana dnia Nie 21:30, 07 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 17:23, 08 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
Jedna z moich koleżanek zakochuje się z częstotliwością: jeden rok - dwóch chłopaków. Najczęściej ich nie zna, nie rozmawia z nimi, tylko mnie męczy opowiadając jacy są boscy. Doprawdy, moja cierpliwość i jej zaślepienie mnie zadziwiają ;)


Hikari, ja również mam kilka podobnych dziewczyn w swoim otoczeniu ;) Jedną spotkałam w zeszłe wakacje, troszkę rozmawiamy, ona opowiada o jakiś swoich znajomych. Więc się grzecznie pytam, czy teraz ma jakiegoś chłopaka. A ona ze zdziwieniem: "Teraz?! Przecież są wakacje! Chłopaków się ma, jak jest nudno!"

No taaak... xD
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 17:51, 08 Cze 2009    Temat postu:

Moja co miesiąc ma depresję, że nikt jej nie kocha i będzie starą panną. Pomińmy litościwym milczeniem fakt, że ma dopiero dwadzieścia lat...
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 18:09, 08 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
Moja co miesiąc ma depresję, że nikt jej nie kocha i będzie starą panną. Pomińmy litościwym milczeniem fakt, że ma dopiero dwadzieścia lat...


Kwik xD Przypomina mi się historia z moimi kuzynkami. Są bliźniczkami, w tym roku skończą 29 lat. Oczywiście, na wszystkich zjazdach rodzinnych jest jeden, główny temat: kiedy wreszcie wyjdą za mąż. Jedna z nich w końcu poznała jednego Hiszpana, przemiły facet, starszy od niej o jakieś trzy lata. Babcia i seniorzy rodu oczywiście cali radośni, że niedługo będzie ślub. A tu kicha, bo Enrique powiedział, że on się ożeni w wieku 36 lat, bo w takim wieku ludzie to robią w Hiszpanii.
Rodzina załamana, no bo jak to? 33 lata i niezamężna? Po prostu nie mieści się w głowie xD Na próżno wszystkim tłumaczyłam, że dziewczyny mają czas, czasy się zmieniły, teraz ludzie się pobierają przed czterdziestką i nie ma się co martwić. Skończyło się na tym, że babcia oświadczyła, że Hiszpan pewnie jest gejem. Mnie to rozsierdziło i wynikła wielka, rodzinna awantura. A kuzynka sobie siedzi w barcelonie zadowolona, bo ślub jednak odbędzie się za miesiąc, w lipcu.

Ech, tak to jest, jak ma się tak beznadziejnie konserwatywną rodzinkę ;)
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:46, 08 Cze 2009    Temat postu:

Ja na szczęście poza paroma pannami w gimnazjum miałam w klasie dziewczyny, które nie śliniły się na odległość. A teraz jest nas całe pięć w klasie, chłopaków mamy masę, ale wszystkie koleżanki są normalnie myślące. Ja nie mogę powiedzieć, żebym miała konserwatywną rodzinkę, wręcz przeciwnie, a przynajmniej od strony mamy. Np. ja nie mówię ciociu/wujku/babciu tylko zazwyczaj po imieniu. Tak się jakoś przyjęło u rodziny ze strony mamy i tak zawsze było. Co innego u taty - tak jest i babciu i dziadku, ale np. do taty siostry mówię po imieniu.
A o sobie zapomniałam wspomnieć, że jestem leworęczna Wink I wbrew pozorom nie jestem upaćkana atramentem, mimo że piszę piórem xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 19:06, 08 Cze 2009    Temat postu:

Mówiąc o konserwatyźmie w rodzince, również nie miałam na myśli rodziców. Oni są o bardzo liberalni, mój tata nawet kiedyś zaproponował mi, czy chciałabym mówić mu po imieniu. Ale stanowczo odmówiłam, nie pasowało mi to. Wolę swojskie tatuś, albo zwyczajnie - tato.

Za to do dzoadków mam zwyczaj zwracac się w tzrceciej osobie: "czy babcia mogłaby, czy babcia chce...". Tak już się u nas utarło, że jest to okazaniem jakiegoś szacunku.

Ja jestem praworęczna, ale moim znakiem szczególnym jest cała masa blizn na całym ciele xD Taki już ze mnie pechowiec, że ciągle gdzieś się wywalę, potknę, uderzę... Kiedyś, jak tak sobie te szramy liczyłam, to doszłam do zastraszającej liczby 34 ;)
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 19:22, 08 Cze 2009    Temat postu:

Ja też mówię mamo i tato, chociaż zwłaszcza mamie nie przeszkadzałoby, gdybym mówiłą po imieniu. Zawsze się irytuje, jak siostrzeństy taty mówią do niej per ciocia i czasem właśnie w trzeciej osobie, a mama tego straszliwie nie znosi. Ja sama nigdy tej formy nie używałam i nie używam, nie lubię. Jak są starsze ciocie w rodzinie taty, to są na "ciocia" ale potem mówię na ty. I jeszcze nikt się mnie w tej kwestii nie czepiał <całe szczęście>
Ja raczej szram nie mam, mama się zawsze śmiała, że ja rzadko miałam chociażby kolana porządnie zdarte. Ale mam krechę na kolanie po tym jak się bodajż cztery lata temu zwaliłam z roweru na żwir. Byliśmy w Szwecji na wakacjach i pojechaliśmy sobie na wycieczkę. Przestraszyłam rodziców, bo po upadku jakoś mi się ciemno przed oczami zrobiło. Tak to już u mnie jest, że czasami reaguję na krew. Ale tylko czasami - może się lać i nic, a może być trochę, i mi się kręci w głowie. W zasadzie zdarzyło mi się tak może ze cztery razy w życiu. Raz wystraszyłam jedną ciocię, która jest weterynarzem i poprosiła mnie, żebym przytrzymała jej domowego psa żeby mogła mu paznokcie obciąć. efekt był taki że jak szłam z kliniki do domu to obiłąm się chyba o wszystkie zakręty, tak mi świat wirował przed oczami. Ale zwykle krew mi nie przeszkadza, nie boję się ani nie brzydzę.
Właśnie, a jak to u Was ze strachami/lękami? Ja jakoś nie boję się żadnych robali/pająków, ale nie lubię mrówek. Nie uciekam z krzykiem, ale nie przepadam, jak mi tak włazi na koc jak się opalam czy coś. Nie mam klaustrofobii, ale odczuwam dyskomfort na myśl, że miałabym wejść np do kanału czy tunelu. Pewnie jakbym musiała, to bym wlazła, ale bez szczególnej przyjemności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 20:38, 08 Cze 2009    Temat postu:

Widzę, że temat rozszedł się tak jakby w szwach... To może ja się wtrącę.



Mam 33 lata, wykonuję zawód księgowej / kadrowej / specjalistki od ZUS. Nie cierpię tego i mam zamiar rzucić pracę z końcem roku. Tylko nie mówcie niczego mojej szefowej - ona jeszcze nic nie wie Wink. Wykształcenie mam jeno średnie ogólne, na studia żadne nie poszłam i nie mogę powiedzieć, żeby było mi bez nich jakoś źle. Teoretycznie mieszkam z Rodzicami i młodszym bratem trzy wioski od Poznania; praktycznie mieszkam w Poznaniu, w biurze, w którym pracuję. Z psem. Mieszkam. W biurze. I pracuję. Psa mam rasy eurasier, pięcioletniego, kudłatego (jak to eurasiery) i kompletnie niewychowanego (jak to ja). Dobrze mi z nim. Z natury i z przekonania jestem introwertyczką, niewiele jest osób, z którymi nawiązuję bliższą znajomość, jeśli nie muszę. Jestem złośliwa, ironiczna i ogólnie przykra. Bo tak. Lubię czytać, lubię pisać i lubię tłumaczyć fanfiki potterowskie z angielskiego. Lubię mangę i anime, acz po wpadnięciu w potterowską pułapkę odeszłam od m/a... mniej więcej na odległość wzroku. Nadal czasem coś obejrzę ("Nodame Cantabile" ostatnio - miodzio!), rzadziej sięgnę po mangę, ale też się zdarza. E... Nie umiem śpiewać - przynajmniej tak twierdzą moje koleżanki z pracy Twisted Evil. Chętnie poszłabym na karaoke, ale nie mam z kim, a odnoszę wrażenie, że samej trochę głupio by było. Nie umiem malować / rysować / rzeźbić; w ogóle nie mam zdolności graficznych. Nie umiem na niczym grać, a każda próba nauczenia kończyła się raczej szybko. O właśnie: mam słomiany zapał. Staram się z tym walczyć, lecz zwykle przegrywam. Sama ze sobą, heh. Teraz na przykład powinnam tłumaczyć kolejny fik potterowski, a nie... OK, no to kończę. Pewnie mi się później przypomni jeszcze coś [i]niezwykle istotnego[i], to najwyżej dopiszę.
Powrót do góry
Marysia



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 20:39, 29 Cze 2009    Temat postu:

Dobra, ja też coś o sobię naskrobię..

Mam na imię Maria (trudno się domyślić Razz ), obecnie skończyłam klasę szóstą i idę do gimnazjum.. Jestem dobrą uczennicą i lubię czytać książki, szczególnie fantastykę, ale inne też (byleby się dobrze czytało Wink ). Nie mam szczególnego hobby - czytam, piszę, jeżdżę na łyżwach/rolkach/rowerze, pływam, biegam... Jestem miłośniczką "Władcy Pierścieni" i "Opowieści z Narnii", chociaż ostatnio bardziej przysunęłam się w stronę "Władcy...". Lubię również rysować (o, coś nowego Smile ) i przyznam się, że nawet nieźle mi to wychodzi. Wycieczki górskie są dobre dla mnie, tak samo jak wyprawy na grzyby w głęboki, ciemny las..(mrook Razz ). I to by było na tyle. Jak coś się zmieni, to dopiszę. Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 11:10, 15 Lip 2009    Temat postu:

No i na mnie czas przyszedł.
Mam na imię Adrianna, choć oczywiście wszyscy mówią do mnie Ada. Właśnie skończyłam trzecią klasę gimnazjum i już po wakacjach rozpocznę naukę w II LO w Olsztynie. Szczerze mówiąc boję się tego co będzie - surowości nauczycieli, ogromu nauki, pracy, nieprzyjaznej klasy.
Jeśli chodzi o charakter, to jestem miła, uprzejma, trochę za bradzo potulna. Z powodu średniego wyglądu jestem strasznie nieśmiała, można powiedzieć że się wręcz izoluję, dopóki nie upewnię się że dana osoba "nic do mnie nie ma". Za to w gronie przyjaciół pokazuję pazurki, bywam wredna, rzucam żartami i jestem duszą towarzystwa.
W wolnych chwilach rysuję (raczej nieudolnie), czytam książki, słucham muzyki (głównie filmowej), oglądam filmy lub siedzę przy komputerze, najczęściej czytając fanfiki. Uwielbiam także piesze wycieczki, jeżdzę na rowerze i spotykam się z przyjaciółkami.
Nie mam pojęcia kim chcę być w przyszłości. Mam nadzieję na ciekawy zawód, który zapewniałby mi pieniądze na dostatnie życie.
Co do miłości, to choć parę razy ktoś wpadł mi w oko, nigdy z nikim nie chodziłam. Mój idealny nie musi być zabójczo przystojny, ważniejszy dla mnie jest jego charakter, czy jest ciepły, opiekuńczy, choć długimi, ciemnymi włosami i umiejętnością gry na gitarze też bym nie pogardziła. Smile
Unikam wszelkich używek, jedyną której próbowałam to alkohol - rodzice dawali mi łyczek na spróbowanie i szczerze mówiąc nie smakowało mi ani wino ani piwo, co nie oznacza że powiedzmy na studiach dalej mi ta niechęć zostanie. Taka postawa jednak źle wróży dla mnie na przyszłość, ponieważ moja przyszła klasa nie ma raczej takich ograniczeń i narazie wiem, że nie piją trzy osoby na trzydzieści. Jestem tolerancyjna i to nie ja mam coś do pijących, tylko oni do mnie.
Stanę się więc pewnie tą gorszą, kujonką, co nie potrafi się bawić. A ja przecież wcale nie jestem świętoszkiem i nieraz zdarzałymi się wpadki w mojej eduklacyjnej karierze - wagary z w-f, uczenie się rano na testy, odpisywanie prac domowych, lenistwo... Ech, już się boję września, jak popatrzę co teraz dzieje się na profilu mojej klasy.
Mogę jeszcze dodać że strasznie boję się pająków, jestem straszną konserwą, jak to nazywa moja mama - czyli raczej nie przepadam za zmianami. Oczywiście uwielbiam książki Tolkiena, C. S. Lewisa i lubię cykl pani Rowling, a właściwie jego fandom.
To tyle o mnie, strasznie się rozpisałam, mam nadzieję że niedługo już całkiem zadomowię się na tej wspaniałej stronie.
Powrót do góry
Marysia



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 14:24, 16 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
W wolnych chwilach rysuję (raczej nieudolnie), czytam książki, słucham muzyki (głównie filmowej), oglądam filmy lub siedzę przy komputerze, najczęściej czytając fanfiki.


No to się zgadałyśmy. Smile Też lubię to robić.

Cytat:
Mogę jeszcze dodać że strasznie boję się pająków, jestem straszną konserwą, jak to nazywa moja mama - czyli raczej nie przepadam za zmianami.


No właśnie. Jak zobaczę gdzieś pająka to uciekam jak nadalej i przez najbliższe dni z niepokojem rozglądam się po tym pomieszczeniu..

Cytat:
Ech, już się boję września, jak popatrzę co teraz dzieje się na profilu mojej klasy.


Merie! Nie denerwuj się tak. Mogłabym powiedzieć prostacko: wyluzuj. Ja mam większe powody do niepokoju przed szkołą, bo skończyłam właśnie podstawówkę i wybieram się do gimnazjum. Sama. Znam jedną dziewczynę, z którą będę chodzić do klasy, ale reszta jest mi zupełnie obca.. Powinnam się bać, a tak szczerze mówiąc, too.. cieszę się. Ale tylko troszkę, żeby nikt nie pomyślał, że jestem jakimś kujonem i kocham szkołę. Tak więc uszy do góry i nie bądź pesymistką, a jakby się co działo, to pisz, jakoś podniesiemy cię na duchu! Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Marysia dnia Śro 19:06, 04 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2704
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Czw 15:01, 16 Lip 2009    Temat postu:

Może i ja wreszcie coś skrobnę.
Na chrzcie dano mi Natalia. Rodzina tak właśnie się do mnie zwraca, dla znajomych jestem Ness - przy okazji jest to mój nick na kilku forach. Jestem tuż przed trzecią klasą najbardziej prestiżowego gimnazjum w Lublinie. Uwielbiam, kocham, ubóstwiam książki. O fickach nie wspomnę. Mój rekord, o ile pamiętam to dziesięć książek w jeden dzień, takich po 250 stron każda. Byłam chora i kończyłam czytać po raz pierwszy Sagę o Ludziach Lodu, to moja wymówka. Dodatkowo lubię słuchać muzyki, najróżniejszej. Na mojej mp3 jest i Miley Cyrus, i Metallica.
Co jeszcze można o mnie powiedzieć... Lubię mangę i anime, chociaż moja wiedza opiera się głównie na mandze Fullmetal Alchemist i anime Sailor Moon. Co nie znaczy, że innych nie znam. Aczkolwiek cała moja wiedza pochodzi od przyjaciółki, siedzącej w tym dość długo.
Jestem humanistką z pochodzenia i powołania. Cała rodzina jest negatywnie nastawiona do matematyki i fizyki, oprócz mojego brata, który skończył filozofię przyrody nieożywionej i pisał pracę magisterską o podróżach w czasie w aspekcie fizycznym czy coś takiego. Jak pisałam, fizyka i matematyka to moja pięta achillesowa, ale w tym roku miałam na koniec czwórki, co było dla mnie zdziwieniem, bo średnio dwa razy w roku dostaję z fizyki pałę. Kocham za to historię, co również jest uwarunkowane genetycznie.
Mój charakter jest dziwny. Bardzo dziwny. Najlepiej go w sumie opisuje enneagram. Ale nie wszystko, co tu pisze, zgadza się z moim usposobieniem.
"Czwórka ze skrzydłem pięć: 4w5 - "Włóczęga"
Skrzydło 5, daje czwórce introwertyczne zachowanie, odsuwanie się od innych, złożoną osobowość. Ta czwórka może być intelektualistką ale posiada wyjątkową głębię uczuć. Jest otwarta na duchowe i estetycznie doznania. Znajduje wiele znaczeń dla prawie wszystkich zdarzeń. Może posiadać silną potrzebę i umiejętność aby realizować się artystycznie. Samotnik, wygląda tajemniczo i jest trudna do "rozszyfrowania". Do świata zewnętrznego podchodzi z rezerwą, ale wewnętrznie bardzo go przeżywa. Gdy się w końcu otwiera, to bardzo gwałtownie i całkowicie, bez żadnych oporów.
W stresie, 4w5 bardzo łatwo popada w alienację i depresję. Wiele czwórek z tym skrzydłem ma odczucie zupełnej inności, jakby pochodziły z innej planety. Narzeka na swój obecny los, wspomina i przeżywa wiele razy zdarzenia z przeszłości. Dość często ma posępne oblicze, odsuwa się od innych z uczuciem zawiedzenia lub poczuciem wstydu. Żyje we własnym świecie bólu i straty. Może mieć bardzo chorą duszę, wyobrażać sobie i interesować się własną śmiercią. "
Zwłaszcza te dwa ostatnie zdania są nieprawdą.
Jestem brunetką. Taką nietypową, bo zwykle moje włosy są bardzo ciemnobrązowe, ale aktualnie ich kolor nazywa się granatowa czerń. Oczy mam czekoladowe, zakryte okularami o szkłach minus sześć. Podejrzewam jednak, że wada pogłębiła mi się cokolwiek, bo są za słabe. Nie jestem ani wysoka, ani niska, za to zdecydowanie ważę zbyt dużo. To też niestety uwarunkowane jest genetycznie.
Mogę wspomnieć jeszcze, że chcę zostać archeologiem, bądź dziennikarką.
Cóż, jakieś pytania?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 16:32, 16 Lip 2009    Temat postu:

Jak już jestesmy przy strachu przed nową szkołą...
Ja również bardzo obawiałam się pójścia do gimnazjum. Niby połowa mojej klasy również się do niego wybierała, ale i tak czułam się osamotniona. Najlepsza (i jedyna) przyjaciółka została przyjęta do katolickiej szkoły, a dla mnie, jako dla osoby o wątpliwej wierze, było to nie do pomyślenia, by pójść razem z nią.
Po dwóch gimnazjalnych latach muszę powiedzieć, że gimnazjum jest kompletnym stanem przejściowym, to raczej liceum i podstawówka najbardziej wbijają się w pamięć. Najlepsze co w gim. można zrobić, to "przezimować" pierwsze dwa lata, a na ostatnim się sprężyć, by zdać egzamin ;)
Ale zapewniam was, że te wszystkie lęki dotyczące nowych, grożnych nauczycieli, starszych uczniów, kocenia, czy czego tam jeszcze, są całkowicie bezpodstawne. Ludzie zazwyczaj są fajniejsi, dojrzalsi, ma się dużo luzu. Tylko pierwszy miesiąc jest trudny, bo belfrowie są jeszcze najeżeni i chcą troszkę postraszyć ;) W okolicach Gwiazdki wszystkie lody powinny być już przełamane ;)

Z takich dobrych rad, to na pewno powinno się dużo uczyć na samym początku roku szkolnego - tak dla dobrego wrażenia. I warto się zapisać do szkolnego PCK-a, lub wolontariatu, bo zapewniają dodatkowe punkty na egzaminie.

Tak więc, Marysiu, nic się nie bój, fajnie, że nawet cieszy cię myśl o nowej szkole ;)

Merie, tobie zazdroszczę już liceum. Nie mogę się go doczekać, a tu jeszcze rok ;)

<koniec moralizowania>
Powrót do góry
Isena
Główny obsługiwacz respiratora


Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Fangorn

PostWysłany: Śro 23:44, 12 Sie 2009    Temat postu:

Jak już wspomniałam mam na imię Wiktoria, wybieram się do trzeciej klasy gimnazjum. Lubię czytać, rysować, robic zdjęcia, często siedzę na Mirriel czytając fanfiki i na dA wyszperowywując perły do swoich ulubionych), swego czasu kupiłam sobie gitarę, ale z autonauki wyszly nici. Kocham muzykę Yanna Tiersena, słucham ponadto głównie soundtacków z różnych filmów i wiele pojedynczych piosenek, które akurat wpadły mi w ucho. Jestem nędzną kucharką, moim wyczynem cukierniczym jest zrobienie krówek, kanelek i babeczek Dr. Oetkera z pudełka Wink Co do szkoły nie cierpię matemetyki i niemieckiego, do czego skutecznie przyczynila się moja wychowawczyni. Za to lubię polski, historię,w-f , angielski i plastykę. Nigdy nie wymyślono mi przezwiska. Otaczam się kotami, których ciągle przybywa, i którym nigdy nie potrafie nadać stosownych imion, a nawet jeśli już jakieś wymyślę, to czesto je zapominam, więc w efekcie prędzej czy później każdy z nich zostaje "Koteczkiem". Boję się bólu, toteż każda wizyta u dentysty jest dla mnie torturą. Co do seriali, w czasie roku szkolnego oglądam "Dr. House`a" i "Ranczo". Co do mojej przyszłosci waham się nad medycyną. Nie wiem co jeszcze mogłabym dodać, przepraszam bardzo za ten chaos, który się u mnie panoszy, ale ja już tak mam. Narazie nie mam avatara, bowiem, musze najpierw rozpracować mojego Pikczer Menadżera... ( zmysl techniczny, jesli chodzi o elektronikę trochę nawala) Cóż, myslę, że powiedziałam wszystko co wydawało mi się istotne.
A! Moimi ulubionymi postaciami z LotR są Legolas i Sam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 1:44, 18 Wrz 2009    Temat postu:

No to ja też coś napiszę, choć krótko Smile Oprócz tego, co mam napisane w profilu, dodam jedynie, iż mieszkam pod Wrocławiem, pracuję w drukarni jako grafik, mam teriera szkockiego o wdzięcznym imieniu - Bestia, a tolkienistyka jest moją pasją od wielu lat. W całym Legendarium najbliższe mojemu sercu są losy Atanich oraz związane z nimi dwie krainy - Śródziemie i Numenor.

No i tyle Smile Bardzo miło jest mi Was poznać Smile
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pią 15:37, 18 Wrz 2009    Temat postu:

Nam również jest niezmiernie miło :)

Rair, masz piękne zdjęcia na DA - góry jesienią, samotne drzewo i cytaty z Tolkiena... Wsiąkłam, uwielbiam ten styl ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pią 16:24, 18 Wrz 2009    Temat postu:

Dziękuję Smile Cieszę się, że się podobają Smile Lubię robić zdjęcia, a jesień to jak dla mnie najpiękniejsza pora roku na nastrojowe fotografie Smile
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Czw 14:44, 24 Wrz 2009    Temat postu:

No więc...
Mam na imię Agata i jestem pilną uczennicą gimnazjum. Mogę siebie określić jako niepoprawną romantyczkę, marzącą o miłości na całe życie i happy endzie ;]. Oprócz tego jestem nieco sceptyczna i złośliwa. Lubię książki, fantastykę, Francję (Very Happy), rysowanie... I Garfielda Very Happy. W przyszłości chciałabym zostać może... lekarką. Albo pisarką. Albo tym i tym Wink. Słucham The Rasmus, My Chemical Romance, Nirvany, Led Zeppelin itepe. Witam wszystkich Smile.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Czw 18:01, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Witamy również!

No cóż, masz ambitne plany - lekarz i pisarka ;) Zazdroszczę tym, którzy przy ścisłym umyśle porywają się jeszcze na pisanie. Ja też kiedyś myślałam o medycynie, głównie przez House'a i doktora Kildare'a. Ale to chyba naprawdę nie dla mnie.
Powrót do góry
Marysia



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 18:06, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Popieram cię, Fay, medycyna jest... zbyt skomplikowana! Wystarczy mały błąd, a może przez ciebie ktoś umrzeć... Nieciekawa perspektywa. Co do pisarki, to ja mam ambitne plany na przyszłość - mogę pisać książki i od razu je ilustrować! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 18:34, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Ale żeby być dobrym pisarzem i ilustratorem, trzba mieć naprawdę ogromny talent, by się wybić. Dla kogoś, kto po prostu lubi pisać, pozostaje raczej pisanie felietonów do gazet, względnie recenzji, lub tekstów krytyczno-literackich.

Kiedyś marzyłam o pisaniu książek dla dzieci, takich trochę niegrzecznych-bajek. To pragnienie nasiliło się we mnie, gdy w Empiku zajrzałam do działu dziecięcego. I załamałam się. Co te dzieci mają do czytania? Jak nie książeczki edukacyjne, to mini-słowniczki do angielskiego, albo grzeczne i puchate opowiastki o słodkich króliczkach.

Ja wychowałam się na baśniach braci Grimm, Bajarce, legendach, całej masie starych książek z okresu międzywojennego w stylu "Rogaś z doliny Roztoki" itp. Nie chcę jakoś tych dzieł gloryfikować, ale to było COŚ. Pełnokrwiści bohaterowie, humor, przygody (czasem mrożące krew w żyłach), akcja, napięcie... I dzieciaki to uwielbiają czytać. Kochają Piotrusia tak samo, jak fascynuje ich Kapitan Hak.

Dlatego tak się rozczarowałam, że późniejsze pokolenie będzie się wychowywać na czymś słabym literacko, z lekko tandetnymi ilustracjami. I oczywiście zapragnęłam to zmienić, podjąć krucjatę w ratowaniu biednych dzieciaczków xD Ale potem mi przeszło i machnęłam na to ręką.

Później za to zapragnęłam pisać dla młodzieży, czyli brutalnie, niepokojąco i z czarnym humorem. Ale to był również słomiany zapał.

W każdym razie, nie wiem jeszcze co chcę robić w przyszłości. Słowo "pisać" niesie ze sobą jakiś ładunek bezpieczeństwa, poczucie, że w tym mogę się kształcić. Oczywiście, pisanie fanfików jest tam małą cząstką tego co piszę teraz, i to mało ambitną. Ale jakoś trzeba odreagowywać, a fanfiki się świetnie nadają jako niezobowiązująca zabawa z piórem.

(wybaczcie, że tak drastycznie poszłam w stronę offtopu ;))
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 18:37, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Fayerka napisał:
Zazdroszczę tym, którzy przy ścisłym umyśle porywają się jeszcze na pisanie.

Fayerko, ścisły umysł i pisanie, powiadasz? Ja może ściśle ścisła nie jestem, ale na 80% na pewno. Humanistką to już na pewno nie jestem. I jakoś mi pisanie niestraszne Very Happy

Lekarz, powiadasz, Serino? A to podziwiam, mnie medycyna gryzie.

Jak już o planach mówimy, to ja bym oscylowała gdzieś na jakąś politechnikę, głównie budownictwo. Załamałam się wczoraj, bo ciągnęło mnie na politechnikę wrocławką <w sumie nie wiem czemu, ale wiem, że Szczecin to zadupie pod względem poziomu studiów>. Weszłam sobie na kierunki i coś, co brzmiało fajnie, miało wymagany rysunek. A na tym to ja leżę, bo rysowaćza grosz nie umiem. Rysunek techniczny to żaden problem, ale malowanie martwej natury czy nie daj boru człowieka - koszmar dla mnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 18:52, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Serina miło Cię poznać Smile Medycyna to szczytny kierunek, podziwiam i życzę wytrwałości w realizacji planów Smile
Tak sobie myślę, że gdybym teraz znów mogła wybrać studia (skończyłam nauki Aulego, czyli geologię), to wybrałabym chyba weterynarię Wink
Powrót do góry
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2704
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Czw 18:59, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Ja mam dwa wymarzone zawody - archeolog i dziennikarka. Od niepamiętnych czasów waham się między tymi dwoma zawodami, a od czasu do czasu mam fazę na inne. Aktualnie chciałabym kontynuować rodzinną tradycję i pójść na budownictwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 19:17, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
Weszłam sobie na kierunki i coś, co brzmiało fajnie, miało wymagany rysunek. A na tym to ja leżę, bo rysowaćza grosz nie umiem. Rysunek techniczny to żaden problem, ale malowanie martwej natury czy nie daj boru człowieka - koszmar dla mnie.


Moja kuzynka też miała podobny problem. Ale jej chłopak, student ASP, machnął jej szkic Białej Fabryki w Łodzi, zrobiony węgielkiem i w ogóle, i się dostała. Oczywiście, trochę to nieuczciwe, ale też trudno wymagać od wszystkich umiejętności plastycznych. Ja również nie mam raczej problemów z rysunkiem technicznym, ale już reszta to masakra. Jeszcze jako tako lubię swój impresjonizm, ale portrety, czy coś - szkoda gadać.

Ja dzisiaj wesżłam na stronę łódzkiej Filmówki, o której kiedyś marzyłam. I tak na dobrą sprawę, to warunki przyjęcia nie są aż tak bardzo wygórowane. Poza nakręceniem własnej etiudy i czegoś tam jeszcze, trzeba dość wyczerpująco odpowiedzieć na kilka pytań pisemnie. Odkryłam, że jakbym miała wolny tydzień, to bym spokojnie mogła na nie odpowiedzieć ;) Bo są banalne - opisz swoja ulubioną filmową scenę, jak została nakręcona, jaką techniką itp.
Powrót do góry
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Czw 19:20, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Ja się jeszcze w ogóle nie wypowiadałam w tym temacie, wiecie? Pff. Nie wiem, jak to przeoczyłam.
Ale naprawdę nie mam siły pisać długiego posta o sobie, więc na razie tylko króciutko włączę się do rozmowy o wymarzonych zawodach.
Plany na przyszłość zmieniają się u mnie jak w kalejdoskopie i to w dodatku jest w tym spory rozrzut - od matematyki po dziennikarstwo, od chemii po historię. Obecnie już od dłuższego czasu rozważam głównie fizykę.

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2704
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Czw 19:48, 24 Wrz 2009    Temat postu:

..............
Fizyka. *wycofuje się, krzyżując palce*
Nienawidzę przedmiotów ścisłych, wspominałam o tym? Bo Buka jest okropniasta. Ewel nie jest zła, zwłaszcza poszukiwanie jej nieistniejącego domu i planowanie ślubu z panią W.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 20:07, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Medycyną zaraziłam się od House'a właśnie Smile. Wcześniej na okrągło mówiłam, że lekarzem nigdy nie zostanę. Teraz na pewno nie chcę być kardiologiem i chirurgiem, raczej wybiorę dermatologa, psychiatrę albo laryngologa ;].
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:10, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Ej, fizyka jest fajna! <staje w obronie w imieniu klasy mat-fiz-inf>. Zwłaszcza jak robimy zadanka, któych więksozść nie ogarnia. Ew. jak nauczyciel stoi przed zapisaną tablicą i szuka, w którym miejscu "prostych przekształćeń" jest błąd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 20:18, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Również uważam, że fizyka jest bardzo pasjonującą dziedziną Smile W czasie studiów chodziłam z czystego zainteresowania na niektóre zajęcia ze studentami fizyki i bardzo mi się podobało Smile Najbardziej fascynowała mnie fizyka jądrowa, atomowa oraz fizyka ciała stałego Smile Natomiast z przedmiotów, które mieliśmy normalnie na studiach na moim kierunku, uwielbiałam krystalografię i krystalochemię Smile

Zasadniczo to mam duszę przyrodnika z lekkimi skłonnościami artystycznymi ;-)Aktualnie jestem na etapie zainteresowania meteorologią Wink
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Poznajmy się Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin