Forum Dolina Rivendell Strona Główna Dolina Rivendell
Twórczość Tolkiena
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

[M] Krótka letnia noc

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:17, 07 Paź 2009    Temat postu: [M] Krótka letnia noc

Tekst z pojedynku. Chciałyście, dziewczyny, to macie. Możecie bić, jestem przygotowana.
Dedykowane Tinie Latawiec


Krótka letnia noc


Hear this voice from deep inside
It's the call of your heart
Close your eyes and your will find
The passage out of the dark


Wracał. Znów wracał, jak zawsze. Tak, jak obiecywał przy każdym rozstaniu. Czasem po kilku tygodniach, czasem po miesiącu, a czasem po roku. Ale zawsze wracał.
Teraz także.
Arwena stała w oknie i obserwowała tak dobrze znają jej postać jeźdźca, z każdą chwilą zbliżającą się coraz bardziej ku Rivendell. Tyle czasu już minęło, odkąd widzieli się ostatni raz! Elfka odłożyła wreszcie rękaw sukni, który przedtem ozdabiała misternym haftem, a który od dłuższej chwili trzymała niepotrzebnie w ręku, zapatrzona w okno, i wyszła ze swojej komnaty. Korytarz był pusty… Arwena ze śmiechem uniosła suknię i zbiegła z radością po schodach, by na podwórzu czekać na swego ukochanego. Gdy była już na dole, zmieniła nagle zdanie i zamiast wyjść naprzeciw, skryła się w podcieniach. Pozwoliła sobie przez moment przyglądać się Aragornowi ze swego ukrycia.

W domu, choć na chwilę w domu, pomyślał Aragorn. Jego oblicze rozpogodziło się na widok znajomych zabudowań. Słońce stało jeszcze na tyle wysoko na niebie, by oświetlić dolinę, co nadawało jej niezwykle malowniczego wyglądu. Nadchodziło lato i wszystko wokół obsypane było kwiatami. Mężczyzna wstrzymał konia, by napawać się znajomym, niezmiennie pięknym widokiem i spokojem, jakim zawsze emanowało Rivendell. Po chwili jednak popędził swego wierzchowca i pojechał kłusem, by zatrzymać się na głównym dziedzińcu Ostatniego Przyjaznego Domu. Tak, jak się spodziewał, o tej porze nikogo tu nie było. Panowała cisza, przerywana tylko od czasu do czasu trelem skrytego w kwitnących drzewach ptaka.

Widziała, jak zsiada z konia i rozgląda się niecierpliwie wokół. Wiedziała doskonale, kogo poszukuje jego wzrok. Tym większa będzie radość, gdy za chwilę się zobaczą. Jednocześnie z niepokojem patrzyła na jego lekko przygarbioną sylwetkę, zmęczoną twarz i przygasłe oczy. Czy był ranny? Nie zdołała dłużej wytrzymać i wyszła na zalany słońcem dziedziniec. Poruszała się niemal bezszelestnie, ale niełatwo jest podejść Strażnika. Aragorn, wiedziony instynktem, odwrócił się gwałtownie, słysząc za sobą cichy odgłos kroków. Jego oczy rozjaśniły się ciepłym blaskiem, gdy dostrzegł elfkę.
- Nareszcie w domu, Estelu – powiedziała Arwena i uśmiechnęła się. Podeszła do niego i pozwoliła zamknąć się w uścisku jego silnych ramion.
- Nareszcie, Arweno – szepnął, wtulając twarz w jej włosy. Takie momenty jak ten mogłyby trwać dla niego wiecznie. Obecność Arweny pozwalała mu zapomnieć o tym wszystkim, czego doświadczył na bezdrożach, o trudach podróży i przeciwnościach losu. Mógł na chwilę uśpić swą zwykłą czujność, pozwolić sobie na rozluźnienie. Rivendell było jedynym miejscem, w którym potrafił poczuć się bezpiecznie. Zwłaszcza, gdy ona była przy nim.

Jak to się stało, że córka Pierworodnych i potomek śmiertelników szli razem ścieżką miłości? Aragorn przyłapywał się czasem na takich myślach, gdy błądził samotnie po pustkowiach. Był wdzięczny za to, że skrzyżowały się ich losy. Nie przypadła mu łatwa droga życia, lecz podążał nią cierpliwie. Częstokroć, gdy był o włos od poddania się, odtwarzał w myślach ostatnią rozmowę z Arweną, wspominał jej uśmiech i odnajdywał w sobie siły do dalszej wędrówki. Dziwną mogłaby się wydać ta miłość komuś, kto popatrzyłby na nią z boku. On wiecznie w drodze, ona cierpliwie czekająca. Jak znajdowali wspólny język? Dla Arweny nie liczył się czas w odizolowanych krainach elfów, gdzie wiodła, zdawać by się mogło, beztroski żywot. Dla Aragorna każdy rok oznaczał nowe doświadczenia, często trudne i gorzkie. Jej oszczędzano niepotrzebnego cierpienia, nie niepokojono złymi wieściami. On poznał prawdę o różnych miejscach i różnych istotach; prawdę, której czasem wolałby nie znać. O niektórych aspektach życia miał większe pojęcie niż niejeden z Pierworodnych. Był człowiekiem wychowanym przez elfów, śmiertelnikiem próbującym sprostać roli, którą wyznaczył mu los. Arwena była jego panią, tą, do której wyrywało się jego serce, gdziekolwiek by się nie znalazł. Ona zaś wypatrywała wieści o nim, choćby najgorszych; lepsza jest bowiem najboleśniejsza nawet prawda, niż ciągła niepewność. Informacje, choćby skrywane, zawsze prześlizgną się jakąś drogą, zwłaszcza, gdy się ich niecierpliwie poszukuje.

Trwali tak, zakochani na całe życie, złączeni nierozerwalnymi więzami, a jednocześnie stała między nimi ogromna przepaść – rasy, czasu, nieprzeliczonych odległości. Mimo to byli ze sobą, gdy tylko mieli okazję. Arwena gotowa była pogodzić się z tym, że było im dane tak niewiele czasu. Swą pogodą i spokojem wspierała Aragorna, jednocześnie oczekując chwili, w której będą mogli połączyć się na zawsze. Aragorn zaś uzbroił się w cierpliwość i lżej mu było wkroczyć na ścieżkę, którą zgotował mu los. Teraz nie był to już tylko niejako obowiązek, to była także droga wiodąca do spełnienia najskrytszych marzeń. Robił to wszystko nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla niej.


Słońce skryło się za górami i noc otuliła okoliczne zbocza. Ogród był cichy i pusty; tego wieczoru nikt nie zapuszczał się w tę część. Lampa, którą ze sobą przynieśli, dawno już zgasła, i tylko gwiazdy na czystym niebie otaczały ich delikatnym światłem. Tak wiele mieli sobie do powiedzenia, a tak mało czasu.
- Nie przywiozłem ze sobą zbyt wielu radosnych wspomnień – powiedział Aragorn, gdy Arwena spytała go o przeżycia ostatnich miesięcy. – Te, które mam, w większości pochodzą właśnie stąd.
- Niech więc ten wieczór do nich dołączy – odrzekła Arwena, bawiąc się oberwanym kwiatem. Wychyliła się i zerwała ich jeszcze kilka z krzewu, który rósł tuż za nią. W zamyśleniu układała je w różne kompozycje, gdy Aragorn opowiadał jej o ostatniej podróży. Czuła, że mogłaby się stąd nie ruszać; nie ona jedna tak myślała. Aragorn umilkł i patrzył na otaczające ich drzewa i krzewy i pomyślał, że ten ogród sam w sobie jest magiczny. A gdy dodać do tego piękno najbliższej mu osoby i blask jej oczu… Upajał się tym widokiem, sycił oczy na zapas. Nieprędko znów będzie miał okazję. Arwena doskonale rozumiała, co dzieje się w jego duszy. Wiedziała, co przyniesie ranek – kolejne rozstanie. Była na nie przygotowana, przynajmniej zawsze tak sobie mówiła. Nie będzie żegnała Aragorna ze łzami, obiecała sobie, patrząc na śpiącego przy niej Strażnika. Aragorn uległ w końcu zmęczeniu i pozwolił sobie na kilka godzin naprawdę bezpiecznego odpoczynku.

Krótkie są letnie noce. Zbyt krótkie. Gwiazdy zbladły na niebie i zniknęły, ustępując miejsca słońcu, które zalało dolinę światłem. W jego promieniach niknęła w oddali samotna sylwetka jeźdźca. Tylko jedna osoba odprowadzała go wzrokiem, dopóki nie skrył się za drzewami. Odjechał, pomyślała z żalem Arwena. Jak zawsze. Ale jak zawsze wróci, pocieszyła się w myślach i zaczęła już odliczać godziny, dni, a może tygodnie do następnego spotkania. Weszła z balkonu do swej komnaty i spojrzała na niepozorny bukiet, świeżą jeszcze pamiątkę ostatniej nocy. Za kilka dni kwiaty, choć pieczołowicie wstawione do wazonu, zwiędną, ale wspomnienie pozostanie, zawsze żywe, zawsze świeże.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Śro 20:07, 07 Paź 2009    Temat postu:

Po drugim przeczytaniu tego tekstu naprawdę zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem wygrałam ten pojedynek. Bo przecież Twoje opowiadanie jest świetne! Nadal uważam wiersz za bardziej udany, ale miniatura też bardzo mi się podoba. Szczególnie przypadły mi do gustu pierwszy i ostatni fragment. Takie nastrojowe Ci wyszły… Aż czuje się atmosferę tytułowej letniej nocy, aż słyszy się odbijający się echem w korytarzu śmiech Arweny, widzi bukiet kwiatów… Piękne!

Ariano, ja nie umiem komentować Twoich tekstów. Bo nie. Bo za dobrze piszesz. Więc mam nadzieję, że wybaczysz mi krótkość i niekonstruktywność tego komentarza.

Naprawdę mi się podoba to opowiadanie. Mimo wszystko. Gratuluję!

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2704
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Sob 20:58, 24 Paź 2009    Temat postu:

Będę chyba bardziej nieskładna niż zwykle, bo i nie wiem co powiedzieć.
Uwielbiam, Arianko, Twoich Estela i Arwenę. Pokazujesz ich tak ciepło, ich miłość jest wręcz namacalna. Nadajesz swoim opowiadaniom klimat. Są... wspaniałe; tak, to słowo najlepiej opisuje Twe teksty.

Gratuluję talentu, Arian. I tego opowiadania też.

Lai
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 20:43, 10 Mar 2011    Temat postu:

Ariano, potrafisz tak pięknie opisać uczucie łączące Aragorna i Arwenę, że nie chcę żeby twoje opowiadania się kończyły.
Nic dodać, nic ująć Smile
Powrót do góry
Mikayo
Miłośniczka mrocznych typów


Dołączył: 12 Lip 2011
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 2:15, 12 Lut 2012    Temat postu:

Jakaś ty, Ariano, romantyczna.
Jak ty to robisz, że nie potrzebujesz kompletnie żadnej fabuły żeby poruszyć serducho? Bo tu fabuła prawie nie występuje, opowiadasz po prostu o uczuciu nie pierwszy i nie ostatni raz. Pamiętam jak popłakałam się kiedyś przy jednym z twoich tekstów o dokładnie tej samej tematyce. Nie ważne ile razy podejmiesz się pisać o tym samym - zawsze wychodzi to inaczej i jest równie przejmujące. Po prostu czyta się i zupełnie zatapia w uczuciach, zapominając o bożym świecie. Wczytuje się w sensualne opisy i po cichu wierzy, że miłość jednak istnieje. Taka ona u ciebie wzruszająca, że aż mam ochotę westchnąć.

AH, Ariano, życzę wena i ściskam.
Mika
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laluna



Dołączył: 19 Wrz 2015
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 22:44, 19 Wrz 2015    Temat postu:

A co ja mogę dodać? Po prostu pięknie... jakby sam Tolkien pisał tylko w innym stylu. Bardzo mi się podoba, ale... za krótkie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Laurelin



Dołączył: 25 Maj 2016
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lothlorien

PostWysłany: Śro 20:34, 25 Maj 2016    Temat postu:

To opowiadanie jest takie... wspaniałe. Pełne ciepła, miłości, radości, ale także melancholii. Przecudne, naprawdę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin