Forum Dolina Rivendell Strona Główna Dolina Rivendell
Twórczość Tolkiena
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Literatura
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Czas odpocząć
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:49, 07 Cze 2009    Temat postu: Literatura

Skoro wzięłyśmy się już za ruszenie trochę tego forum i skoro Fayerka założyła temat o muzyce, to ja siędorzucam z tematem o literaturze. Co czytacie? Co możecie polecić, a od czego was odrzuca?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 1:21, 08 Cze 2009    Temat postu:

Ja jestem czytelnikiem dość... dziwnym. Czytać kocham, ale robię to dość nieregularnie. Przez kilka tygodni połykam tytuły, czasem zasypiając dopiero nad ranem. O niczym innym nie myślę, zgłębiam jednego autora, lub gatunek, ganiam po bibliotekach, antykwariatach i księgarniach, gadam, myślę, śnię tylko o jednym. A potem, jak mi się głód nasyci, to idę na odwyk i wracam do normalnego życia :) Jak narkoman, po prostu ;)

Wiem, takie postępowanie jest dość głupie, ale sama nie wiem, skąd już tak mam. Ale może dzięki temu książki wciąż kojarzą mi się z oderwaniem od rzeczywistości (i to kompletnym) i nigdy nie mam ich dość.

Co innego gazety - te czytuję codziennie, choćby Gazetę Wyborczą, czy sobotnie Wysokie Obcasy. Ale to nie ten temat ;)

Nie potrafię wyłonić jakiegoś rankingu autorów, czy powieści. Są autorzy, do których powracam: tacy jak oczywiście Tolkien, Rowling, Szklarski, cały Minkowski, London, Jannson (wspomnienia z dzieciństwa), Musierowicz (choć jej światopogląd i upraszczanie świata coraz bardziej mnie odstręcza), Montgomery (zawsze odnajduję w niej jakieś urokliwe smaczki), Lewis, czy Sienkiewicz (śmiejcie się, ale mam do niego słabość).

Sa też pisarze, lub książki, które zapadają w pamięć. Czasem drażnią, czasem zniesmaczają, wprawiają w kac moralny. Ale są dla mnie ważni i przypominają się często w różnych momentach życia. Do takich na pewno należą Gombrowicz (bo jest Mistrzem, ale mnie irytuje), Marquez (za magię słowa i ludzkich losów), Eco, Konwicki (rozbawia, prowokuje, trafnie ocenia rzeczywistość... no i kot Iwan!), Bułhakow (na początku odrzucam go po kilku stronach, a potem w nocy się budzę, bo nie mogę przez niego zasnąć. Zapalam więc lampkę i czytam dalej), Dorota Terakowska (moje niegdysiejsze guru. Za prawdziwą mądrość i niesamowity styl) i Batko (za genialne "Z powrotem).

Poza wszelką kategorią jest dla mnie Edward Stachura. Nie, nie dlatego, że jest najlepszy, czy najukochańszy.
Często o nim wspominam, odwołuję się do jego słów, ale to w sumie nic nie znaczy. Wiele osób go lubi, śpiewa jego piosenki, czytuje wiersze.
Dla mnie Stachura był (oczywiście go nie znałam, popełnił smobójstwo równo 30 lat temu), ale był dla mnie kimś bliskim. Jego twórczość poznałam w bardzo, bardzo trudnym momencie życiowym. I pierwszy raz miałam poczucie, że czytam słowa człowieka, który coś podobnego przechodził, czuł, widział. Odczytywałam swoje własne myśli w jego słowach, swoje wątpliwości, lęki. Chyba jeszcze z twórczością żadnego autora nie miałam takiego zespolenia. W pewnym momencie jednak zaczęłam się bać - to biec w końcu do tej janej polany, wyrąbując się przez las obłędu, czy nie? On nie dobiegł, więc czy ja dam radę?
Te słowa brzmią trochę absurdalnie, ale jak ktoś kiedyś trochę poczyta Steda, to zrozumie. On zaszczepia lęk w człowieku, o to, czy mam odwagę pójść inaczej, inną drogą, trudną, nie wiedząc co czeka. I czego szukać?
I może dlatego, że Stachurę miałam tak blisko w świadomości, zaczęłam się po jakimś czasie od niego oddalać. Gdy wychodziłam na prostą, przestałam go czytać, nawet zaczęłam unikać. Ale gdzieś to tam, mimo wszystko, w człowieku siedzi. I czasem boli, jak się przypadkiem trafi na zapomnianą "Fabulę rasę" pod poduszką, lub usłyszy się SDM-a "Wędrówką jedną życie jet człowieka" w radiu.

A z poezji? Rzadko czytuję, ale jednak. Lubię Rybowicza, Blake'a, Rimbauda, Verlaine'a, czasem Herberta, ale do niego trzeba mieć nastrój. Nie przepadam za to za Szymborską (choć ma świetne poczucie humoru i jest przemiłą, mądrą kobietą. I ma duży dystans o siebie - np. jej sympatia do posła Palikota. Ale mimo wszystko - Nobel, jak dla mnie, nie w pełni zasłuzony) i Osiecką. Niezrozumiałe jest dla mnie jej powszechne uwielbienie wśród artystów - śpiewał ją Krajewski, Raz dwa Trzy, Nosowska... Owszem, jej wiersze mają urok, ale może ja po prostu nie rozumiem ich przesłania, dowcipu, aluzji?

No, to chyba wszystko. Oczywiście, o masie autorów nie wspomniałam, lub zapomniałam. Może wasze propozycje coś mi jeszcze przypomną ;)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 1:26, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pon 9:55, 08 Cze 2009    Temat postu:

Uwielbiam czytać odkąd pamiętam i czytam wszystko, co mi się pod rękę nawinie, ale najbardziej chyba lubię fantastykę.

Oczywiście Tolkien, którego uwielbiam już od bardzo, bardzo dawna. Nie będę się rozpisywać, bo to, że kocham jego dzieła jest chyba logiczne.

Poza tym - Pratchett. Jego książki są tak przepełnione zwariowanym humorem i najróżniejszymi nawiązaniami, że ich czytanie to prawdziwa przyjemność. "Świat Dysku" jest przecudny ze swoimi zakręconymi historiami, mnóstwem ironii i Bibliotekarzem. Lecz najbardziej lubię "Dobry Omen". Czytał ktoś...? To o końcu świata (w ciut "unowocześnionej" wersji), który nie doszedł w efekcie do skutku. A motocykliści apokalipsy mnie zabili.

Od niedawna jestem natomiast zafascynowana polską fantastyką. Książki Andrzeja Sapkowskiego zaczęłam czytać jakieś trzy lata temu i owszem, całkiem mi się podobały. Szczególnie cykl o Wiedźminie (z wyjątkiem może ostatniej części, która jest moim zdaniem nieco "przekombinowana"). Później, chyba dwa lata temu, czytałam powieści Ewy Białołęckiej. Całkiem przyjemne, muszę przyznać. Ale na prawdziwe rewelacje trafiłam dopiero niecały rok temu - książki Mai Lidii Kossakowskiej oraz Andrzeja Pilipiuka. Naprawdę wspaniałe! Tej pierwszej autorki czytałam "Żarna niebios" (wspaniały zbiór opowiadań o aniołach i demonach, wciągający, miejscami z odrobiną czarnego humoru), "Więzy Krwi" (znowu opowiadania, tym razem zupełnie ze sobą niepowiązane, wszystkie ciekawe, ale najbardziej podobały mi się dwa - "Spokój Szarej Wody" i "Schizma"), "Zakon Krańca Świata" (dobra książka, ale przeczytałam tylko pierwszą część, bo, szczerze mówiąc, to nie moje klimaty), a teraz kończę "Siewcę Wiatru" (powieść, nawiązuje do opowiadań z "Żaren niebios", bardzo mi się podoba). Natomiast książkami Andrzeja Pilipiuka zaczytuję się od zimy i jak na razie mogę polecić: "Operację Dzień Wskrzeszenia", trzy zbiory opowiadań - "2586 kroków", "Czerwoną gorączkę" i "Rzeźnika drzew" (ten ostatni to nowość, skończyłam czytać parę dni temu), serię "Norweski dziennik" i cykl o Jakubie Wędrowyczu (kompletna parodia, tylko dla osób o mocnych nerwach!). Czytałam jeszcze "Kuzynki", ale ta książka mnie nie zachwyciła.

To może teraz coś prócz fantastyki... Swego czasu bardzo lubiłam Musierowicz, ale teraz mi przeszło. Co nie zmienia faktu, że wspominam czytanie jej książek bardzo miło - są takie ciepłe, optymistyczne. Uwielbiam też kryminały Agathy Christie. Oraz twórczość Szekspira. I dramaty Mickiewicza i Słowackiego.

Poezję czytam bardzo rzadko, nie mam raczej ulubionych autorów, lubię pojedyncze wiersze.

T.L.


Ostatnio zmieniony przez Tina Latawiec dnia Wto 13:34, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 14:35, 08 Cze 2009    Temat postu:

Tina - już Cię kocham. Wielbiciele Świata Dysku, bibliotekarza i Azirafala z Crowley'em są moimi przyjaciółmi Smile. Mam też ponad czterdzieści kryminałów Agathy Christie i aktualnie poluję w antykwariatach na te, których już nie wydają.

Tolkien, Pratchett, Sapkowski i Eddings - to moja wielka czwórka fantasy. Jestem mało wybrednym czytelnikiem i praktycznie pochłaniam prawie wszystko oprócz romansów (matko, jak można to czytać?!). Moja współlokatorka chce mnie wysłać na terapię odwykową, ponieważ zbyt dużo czasu poświęcam książkom. Ona po prostu nie rozumie tej miłości... Smile. Uwielbiam fantastykę, chociaż współcześni pisarze poza kilkoma chlubnymi wyjątkami są raczej marni. Ostatnia fala obsesji na punkcie "Zmierzchu" niejakiej Meyer zachwiała moją wiarą w dobry gust czytelniczy. Te książki to po prostu koszmar. Warsztat literacki straszny, język ubogi, pomysł taki sobie. Fabuła przewidywalna jak konstrukcja sznurówki. Brr...

Lubię też opowiadania o Sherlocku Holmesie. I serię "Komisarz Maigret na tropie". Ogólnie kryminały są niezwykle wciągające.

Z polskich książek zeszłych wieków pasjonuję się dziełami Sienkiewicza, Prusa, Żeromskiego, Makuszyńskiego, Niziurskiego itd. Trochę tego jest. Zaczytuję się też w różnego rodzaju poematach rycerskich rodem z średniowiecza, tutaj na czele jest moja ukochana "O Zawiszy Czarnym opowieść" i angielska, oryginalna wersja "Robin Hood".

Nie wiem, czy pod literaturę można podciągnąć mangę i anime. W środowisko to weszłam kilka lat temu i mnie wciągnęła na tyle, by zdążyła się już nauczyć trochę japońskiego. Pojedyncze słowa czy wyrażenia, ale to i tak dobrze jak na takie językowe beztalencie jak ja Smile

Książki Szklarskiego wyzwoliły we mnie miłość do natury za co teraz pokutuję na studiach. Lecz jeszcze większy wpływ miał na mnie Karol May i jego historie o Winnetou. To chyba mój ukochany bohater. Dziesiątki razy czytałam "Winnetou" i nadal płaczę jak umiera. To było takie straszne i zarazem wzruszające...

Niestety, mam strasznie słabą pamięć do autorów i na tym zakończę mój wywód Smile
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:52, 08 Cze 2009    Temat postu:

Hikari - ja z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Cię kocham za twojego posta Wink A za co? Za Winnetou.
Moim pierwszym pisarskim guru był Alfred Szklarski, bo to od niego zaczęła się moja przygoda z książką. Pamiętam, że mam dała mi przedtem jakąś książkę "bractwo zaginionej biedronki" czy jakoś tak, bo uznałą, że to ksiązka w sam raz dla siedmiolatka. I o mało mnie nie zraziła do czytania, bo ksiązka byłą koszmarnie nudna. No to potem dostałam pierwszą część Tomka i pokochałam książki przygodowe. No bo jak tu nie polubić Tomka i Smugi? Wracałam do tych książek wiele razy i wciąż wracam, ostatnio czytałam sobie pierwszą część we wrześniu, na dobre rozpoczęcie liceum.
Chwilkę później dorwałam się do Winnetou. Przeczytałam wszystkie książki z tej serii chyba z dziesięć razy i wciąż do tego powracam. Trzeci tom Winnetou zawiera jedyny fragment, który doprowadza mnie do płączu, mimo że znam go prawie na pamięć. I nie jest to sam moment śmierci Winetou, ale jego ostatnia rozmowa z Old Shatterhandem.
Od Winnetou przeszłam do innych książek o Dzikim Zachodzie i Indianach. Nie sposób wszystkich spamiętać, ale do tej pory uwielbiam książki Wiesława Wernica. Przewinął się również Longin Jan Okoń, Arkady Fiedler i wielu, wielu innych.
Z polskich dziecięcych/młodzieżowych ksiażek bardzo lubiłam i lubię Kornela Makuszyńskiego, Edmunda Niziurskiego, Zbigniewa NIenackiego . Z Makuszyńskim to było śmiesznie, bo jako pierwszą jego książkę czytałam "O dwóch takich, co ukradli księżyc". A raczej próbowałam czytać, bo nie byłam w stanie tego zmeczyć. Na długi czas zraziłam się do Makuszyńskiego, chyba aż do trzeciej klasy podstawówki, kiedy przeczytałam fragment Awantury o Basię. Wtedy to masowo zabrałam się za mamine książki.
Gdzieś w okolicach komunii przewinęła się Ania z Zielonego Wzgóza - miałam dość cierpliwości, żeby przeczytać wszystkie tomy, ale jakoś szczególnie mi sięto nie podobało - nie na tyle, by wracać potem do tej serii, tak jak to robiła moja przyjaciółka.
Z "doroślejszych" książek uwielbiam książki napisane przez Dorotę Terakowską. Za to, że pisała o trudnych tematach w taki sposób, ze nie można się było oderwać od lektury. Trafiłam na nią przypadkiem w sumie, bo mieliśmy jako lekturę "Tam, gdzie spadają anioły". Spodobał mi się sposób, w jaki pisała i dorwałam się do Poczwarki. Całe szczęście, że miałam tylko na komputerze, bo gdybym zabrała książkę do szkoły, jak nic poryczałąbym się w trakcie którejś lekcji, bo pewnie znowu czytałabym pod ławką.
Oczywiście nie mogę zapomnieć o fantastyce. Tutaj przede wszystkim Tolkien i Włądca Pierścieni, Harry Potter Rowling, choć obecnie jeśli sięgam, to po fanfiki, bo znudziło mi się czytanie w kółko książek, a siódmy tom mnie odrzuca. Oprócz tego C.S. Lewis. Z polskich pisarzy fantasy przede wszystkim Andrzej Sapkowski i jego Wiedźmin. Nic innego nie czytałam, próbowałam zmęczyć Narrateum ale nie mogę się zabrać. Oprócz tego miałam styczność z ksiażkami Ewy Białołęckiej i muszę przyznać, że książki Toroj są pełne humoru i ciepłą i bardzo przyjemnie się je czyta.
O, przypomniało mi się. Z polskich pisarzy jeszcze RafałKosik i "Felix, Net i Nika". Ostatni raz miałam z tym do czynienia dzisiaj w skzole, bo przyjaciółka przytargałą jeden z tomów. W efekcie popisowo nie uważałyśmy na historii, ale pani jak zwykle nic nie zauważyła Wink
Absolutnie nie będę się śmiać z tego, że lubisz Sienkiewicza, Fayerko. Może fanką nie jestem, ale dobrze mi się czytało Ogniem i Mieczem, Potop i Quo Vadis. Krzyżaków nie trawię, zawsze się śmieję, że szybciej przeczytałam Księcia PÓłkrwi po angielsku niż Krzyżaków. W Pustyni i w puszczy nie pamiętam, ale nie wracałam do tego. Tylko Pana Wołodyjowskiego jakoś nie mogę zmęczyć.

Poezji raczej nie czytam, jakoś mnie nie ciągnie. Czasem owszem, trafi się jakiś pojedynczy wiersz, ale nie mam ulubionego poety. No i czytam to, co na lekcji, rzecz jasna. Osobiście znielubiłam przez to KOchanowskiego za jego treny, bo wałkujemy je od podstawówki. Jak mi dadzą na maturze, to chyba się zachlastam.
Pewnie o masie rzeczy zapomniałąm, może potem dopiszę. Wyszła mi prawie spowiedź pt "co to ja czytałam" xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 17:12, 08 Cze 2009    Temat postu:

Widzę, że mamy tu niezłe grono wielbicieli polskiej fantastyki ;)

Ja ze wstydem muszę przyznać, że się za nich nie zabierałam. Wiedźmin, owszem, ale tylko trzy pierwsze tomy. Potem mnie znudził, albo po prostu zagubiłam się w tych wszystkich politycznych intrygach. Choć nie powiem, scena, gdy Geralt podsłuchuje, jak jedna z kobiet na przyjęciu mruczy, że "jemu to bym się oddała nawet na kamieniu" mnie niezmiernie rozbawiła ;) Biedaczek ;)

Tak więc, zwrócę się do was z poradą: jeśli już się brać, to za co? Pilipiuka mam w planach, Pratchetta też. Tylko z tym Pratchettem to mam problem - w jakiej kolejności czytać? Bo się facet napisał od groma i lekko się w tym gubię ;)

Białołęckiej czytałam tylko jedną książkę, bodajże "Wiedźma.com" i nie zachwyciła mnie. O wiele bardziej wolę fanfiki made by Toroj.
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 17:42, 08 Cze 2009    Temat postu:

Nie wiem, nie znam ani Pilipiuka, ani Prachetta. Tego pierwszego pożyczyłąm coś kiedyś i nie mogłam znęczyć, a od tego drugiego odrzuca mnie. Śmiesznie, bo zupełnie bez powodu. Nie wiem dlaczego, bo słyszałam pozytywne opinie. Nawet umówiłam się z koleżnaką z klasy, że ja przeczytam jakiegoś Pratchetta a ona Władcę <za Chiny nie mogę jej namówić do Tolkiena>
Ja Wiedźmę.com.pl dostałąm rok temu na urodziny na własne żyuczenie i świetnie się bawiłam, gdy to czytałam. Ale zgadzam się, że fanfiki, a zwłaszcza Slytherinada rządzą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 17:49, 08 Cze 2009    Temat postu:

Najlepiej czytać Pratchett po kolei, w każdej książce są wypisane wszystkie tytuły i czasem, ale nie zawsze, poszczególne tomy się wiążą.

"Winnetou jest chrześcijaninem" - i od razu potrzebuję tony chusteczek. Jak można tego nie kochać?! To brzmi tak straszliwie poważnie, wzruszająco i do tego ci Niemcy śpiewający "Ave Maria". Chyba wrócę do domu i jeszcze raz to przeczytam.
Powrót do góry
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Pon 19:21, 08 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
Najlepiej czytać Pratchett po kolei, w każdej książce są wypisane wszystkie tytuły

Tylko jest z tym delikatny problem - są wypisane w kolejności tłumaczenia, a nie pisania. Nie ma to w gruncie rzeczy większego znaczenia (ja na przykład w ogóle nie czytałam po kolei), ale jeśli się chce czytać chronologicznie, to warto znaleźć właściwą listę.

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 19:26, 08 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
"Winnetou jest chrześcijaninem" - i od razu potrzebuję tony chusteczek. Jak można tego nie kochać?! To brzmi tak straszliwie poważnie, wzruszająco i do tego ci Niemcy śpiewający "Ave Maria". Chyba wrócę do domu i jeszcze raz to przeczytam

Założyłam na Mirriel w offtopicu temat o Winnetou. Jedna z dziewczyn wysłała mi na maila nagranie Ave Maria - tak, Karol May napisał do tego muzykę, czy jakoś tak. Jak mi zarzucisz mailem na pmce to ci mogę podesłać.
Tak, te ostatnie słowa Winnetou też znam na pamięć. Tam jest jeszcze przedtem "Szarlih" i potem "bądź zdrów". Czytałaś Spadkobierców Winnetou? Bo mi się w końcu udało znaleźć PDFa, w żadnym antykwariacie nie mogłam tego dorwać, ie wspominając o księgarniach. I chociaż w sumie wiele Mayowi można zarzucić, to ja i tak jestem rozkochana w jego książkach. Ostatni raz czytałam tej zimy Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 20:19, 08 Cze 2009    Temat postu:

Przechodziłam w życiu przez różne etapy - tak, jednym z nich był western z nieśmiertelnym (choć martwym Wink) Winnetou na czele, acz nie tylko z nim - aż dotarłam do fantastyki. I na niej stanęłam.

Stało się to jakieś dwadzieścia lat temu, kiedy to mój brat jakimś cudem zaczął kupować tanie horrory i fantastykę. Niektóre pozwalał mi czytać, dzięki czemu odkryłam, że to jest to. Był wśród tych książek "Władca Pierścieni", był "Flashback" Dębskiego, były rozmaite powieści Koontza. Potem, już w liceum, koleżanka wciągnęła mnie w cykl Świat Czarownic Andre Norton, kolega z drużyny harcerskiej pożyczył mi między innymi pierwszy zbiorek opowiadań Sapkowskiego, zatytułowany po prostu "Wiedźmin". I poszło z górki. Czytałam coraz więcej, kupowałam coraz więcej, przestałam się mieścić na półkach... Teraz jest gorzej, niewiele czytam, niewiele kupuję, półki wciąż mam koszmarnie zawalone. Nadal skłaniam się głównie ku fantastyce, zwłaszcza zagranicznej, szczególnie amerykańskiej, chociaż są wyjątki. Teoretycznie wolę fantasy od science fiction, ale, paradoksalnie, potrafię wymienić raczej u;ubionych pisarzy sf niż fantasy. Chociaż... Gemmell (najchętniej cykl o Drenajach), Eddings (ale właściwie tylko cztery pierwsze serie), Lackey (głównie Valdemar), Wylie (niektóre rzeczy bardzo, inne już nie), Cook (Czarna Kompania i Garrett). Z drugiej strony Heinlein (pan, mistrz i władca), McCaffrey, Card... I na pewno kogoś pominęłam. Aha, no tak: Tolkien Wink. I Rowling, której wolałam nie wymieniać w fantasy, bo jeszczy by się ktoś obraził Razz.

Nie lubię Pratchetta, nie przemówił do mnie. Staram się mu wciąż dawać szanse, ale idzie nam jak po grudzie. Chyba do siebie nie pasujemy, po prostu. Gaiman też przychodzi mi z oporami; może po złe jego powieści sięgnęłam, może z "Amerykańskimi Bogami" albo "Nigdziebądź" będzie lepiej...


Poza tym mam ulubionych autorów w innych rodzajach powieści. Że tak wymienię Chmielewską, Musierowicz, Segala, Sheldona, Koontza, Yacta-Oya (nic nie poradzę...), Wernica, Bahdaja, Edigeya, Christie, Doyle'a, Kinselę, Mrówczyńskiego, Minkowskiego... Pewnie mogłabym tak długo. Jak widać rodzaj powieści jest dość różny, ale po prostu mam zwyczaj czytać wszystko danego autora, jeśli jedna jego powieść przypadła mi do gustu. I tak to potem wygląda.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 21:18, 08 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Pon 20:42, 08 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
Czytałaś Spadkobierców Winnetou? Bo mi się w końcu udało znaleźć PDFa, w żadnym antykwariacie nie mogłam tego dorwać, ie wspominając o księgarniach.


Uwielbiam Cię! Jak mi wyślesz tą książkę i muzykę, to chyba pomnik Ci postawię. Z brązu, pff, ze złota. co mi tam! Smile
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:07, 08 Cze 2009    Temat postu:

Hikari, poszło jedno i drugie. Pomników nie stawiaj, błągam. Je nie trup xD. Ja Ci jestem bardzo wdzięczna za te wszystkie komentarze, więc jesteśmy kwita Wink
Wiem, o czym zapomniałam, a propos tematu o książkach. Swego czasu zaczytywałam się Agathą Christie, mam całą półkę jej książek <częściowo podwędzonych cioci> i obecnie jedna jej książka leży i czeka na przeczytanie.
No i zapomniałam dodać, że romanse omijam szerokim łukiem. Raz się skusiłam i przeczytałam sagę Twilight. Szmira jakich mało, do tej pory mi wstyd, że przez jakiś czas mi się toto podobało i że pisałam do tego fanfiki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Wto 14:12, 09 Cze 2009    Temat postu:

Szperałam dzisiaj po półkach w poszukiwaniu książek, o których zapomniałam wspomnieć. Oto co wyszperałam (wypisuję w kolejności całkowicie przypadkowej, więc uwaga - mieszanka wybuchowa!): "Diuna" Franka Herberta (ale tylko to! drugą część z trudem toleruję, kolejnych już nie trawię w ogóle), "Cień wiatru" Zafona (naprawdę wciągająca książka, lecz trzeba uważnie ją czytać - ja się pogubiłam w pewnym momencie i musiałam cofnąć się o spory kawałek...), "Zemsta" Aleksandra Fredry (oj, wiem, że to krótkie, wszystkim doskonale znane - bo przecież lektura - ale nie mogłam się powstrzymać od wymienienia, bo naprawdę uwielbiam), "Atramentowe serce" Cornelii Funke (bardzo dawno temu to czytałam, ale wiem, że mi się podobało; potem były kolejne części, lecz druga mi się nie podobała, a trzeciej nie zdołałam nawet przeczytać w całości), "W lustrze snów" Catherine Webb (miałam mało czasu, więc po prostu wybrałam przypadkową książkę w bibliotece i trafiłam na tą; po pierwsze dość wciągająca, po drugie - choć to powinno właściwie być pierwsze - pełna bezbłędnego, ironicznego humoru). Co ja miałam jeszcze dopisać...? Znów nie pamiętam. Ech, żeby mieć sklerozę w tak młodym wieku... *kręci głową i idzie na dalsze poszukiwania ciekawych książek*

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2704
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Śro 18:54, 10 Cze 2009    Temat postu:

Fantastykę kocham, wielbię i uwielbiam. Co za tym idzie, pochłaniam prawie wszystko, ale moi najukochańsi to Tolkien, oczywiście, Pratchett - ach Śmierci, ach Nianiu!. Dalej będzie Lewis, którego lubię. No i Margit Sandemo! Kocham Sagi o Ludziach Lodu(wszystkie 47 tomów na półce!), o Czarnoksiężniku i Królestwie Światła, a i jej opowieści też bardzo lubię.
Polska fantastyka to przede wszystkim Piekara, Pilipiuk, Sapkowski - genialny, ale z Trylogii husyckiej tylko 'Narrenturm', inne tomy nie podobają mi się zbytnio. O, lubię jeszcze Białołęcką, ostatnio ciągle męczę 'Tkacza iluzji'; dorwałam się teraz do Kruka, książki 'Piekło i szpada' bodajże oraz 'Klejnot i wachlarz'. Bardzo mi się podobają, ale już do 'Strażniczki istnień jakoś wziąć się nie mogę.
Uwielbiam też romanse, zwłaszcza historyczne, które czytam wręcz nałogowo. I tu mogę jako jedną z lepszych autorek wymienić Mary Balogh. Oprócz niej, ze autorek 'zwykłych' romansów polecam Norę Roberts i Danielle Steel. Panie są genialne, a książki 'produkują' wręcz taśmowo : )
Oprócz tego, uwielbiam całą serię Zmierzch. Chociaż pani Meyer ma okropny styl, i w ogóle wszystkie książki są głupie, czytam je nałogowo. Z innych jeszcze książek Potter - w sumie nie lubię go, cały siedmioksiąg przestał mi się podobać, ale fandom! Fandom jest moim ulubionym.
Za książki mojego dzieciństwa mogę uznać 'Anię z Zielonego Wzgórza' i jej kontynuacje. No i Tomki, które od babci na komunię dostałam. Uwielbiałam je swego czasu a i teraz mam do nich sentyment. Z twórczości Szklarskiego lubię jeszcze Trylogię Gór Czarnych, chociaż ostatni tom nie przypadł mi zbytnio do gustu.
No i lubię jeszcze wiele pojedynczych książek, na przykład 'Córkę czarownic' Terakowskiej, 'Pierwszy krok' Przechrzty, 'Kod Leonardo da Vinci' i 'Anioły i demony' Browna. Z takich większych serii sentymentem darzę Pamiętnik księżniczki i Eragona, a ostatnio zabrałam się za czytanie Pamiętników wampirów, które jednak mnie wkurzają i Kronik wampirów, które są cokolwiek ciężką lekturą jak dla mnie. Sego czasu miałam obsesję na punkcie Chmielewskiej, którą nadal uwielbiam, chociaż te ostatnie książki taki średni mi do gustu przypadły.

Ogólnie rzecz biorąc, na książki poświęcam ZDECYDOWANIE zbyt dużo czasu. I pochłaniam je w sumie masowo. Nie wspomniałam o wielu, wielu autorach i książkach, które uwielbiam, bo po prostu nie pamiętam. Ale te wymienione są chyba naj, naj, naj.

Lalaith


Ostatnio zmieniony przez Lalaith dnia Wto 18:13, 28 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Śro 22:43, 10 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
Za książki mojego dzieciństwa mogę uznać 'Anię z Zielonego Wzgórza' i jej kontynuacje.


Ja "Anię z Zielonego Wzgórza" też swego czasu uwielbiałam. Lecz kolejne części mi się nie podobały. Dotrwałam chyba do "Wymarzonego domu Ani" i przerwałam. Bo im dalej, tym mniej to wszystko miało dla mnie uroku. Nie wiem właściwie czemu...

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2704
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Śro 22:57, 10 Cze 2009    Temat postu:

A ja nadal ją lubię i posiadam wszystkie tomy plus 'Pożegnanie z Avonlea', zbiorek opowiadań. Niektóre tomy znam na wyrywki fragmenty :]

Lalaith
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 23:01, 10 Cze 2009    Temat postu:

Ja Anię czytałam raz, w drugiej klasie podstawówki. I przeczytałam wszystkie, bodajże 10 czy 11. Opowieści z Avonlea nie byłam w stanie jednak przeczytać. Znięchęciłam się skutecznie i nigdy więcej do tych książek nie wracałam, chociaż moja przyjaciółka miała okresy, że nałogowo czytała wszystkie po parę razy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Śro 23:03, 10 Cze 2009    Temat postu:

O tym "Pożegnaniu z Avonlea", prawdę mówiąc, nigdy nawet nie słyszałam...

A jeśli jesteśmy już przy książkach L. M. Mongomery - pamiętam, że kiedyś bardzo, bardzo podobała mi się seria o Emilce. Czytałyście może...? :)

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lalaith
Slashynka Czarodziejka


Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 2704
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Dorlomin

PostWysłany: Śro 23:10, 10 Cze 2009    Temat postu:

Są dwa takie maleńkie zbiorki opowiadań, 'Opowieści z Avonlea' i właśnie 'Pożegnanie z Avonlea'. Kilkanaście opowiastek o mieszkańcach Wyspy Księcia Edwarda. Miłe, a czasami wzruszające. Polecam Smile
Emilkę znałam ze słyszenia i chyba się zabierałam za czytanie, ale nie pamiętam. Za to uwielbiam 'Błękitny zamek'. Czytałam kilka razy, a i teraz leży na półeczce, świeżo przeczytany.

Lalaith
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 23:27, 10 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
A jeśli jesteśmy już przy książkach L. M. Mongomery - pamiętam, że kiedyś bardzo, bardzo podobała mi się seria o Emilce. Czytałyście może...? :)


Swego czasu się w Emilce zaczytywałam ;) Ale ostatni tom to istny harlequin się zrobił! Ci się żenią, ta cierpi, ten ma wypadek, ta go rzuca, ten wybiera ją, ona wyznaje mu miłość, w końcu dwa śluby są na koniec i to zupełnie odwrotnie, niż miało być ;) Nieźle się wtedy ukwiczałam :)

Chyba bardziej od Emilki do gustu przypadła mi Pat ze Srebrnego Gaju. Choć była trochę wkurzająca z tą swoją opsesją, ale warto było czytać, choćby dla wątków z Judysią i Szkrabem.

Ach, "Błękitny zamek"! Moja ulubiona książka Montgomery. Niesamowita historia, tylko zakończenie mnie rozczarowało. Musiał się okazać jakimś cholernym milionerem? Jako wyklęty włóczęga był o wiele bardziej pasjonujący.


A czy ktoś z grona czytał Masłowską? Ja jej szczerze nie znoszę. Jak ktoś ją kiedyś porównał do Gombrowicza, bo cytuję: "Jego literaturę też początkowo uznawano za bełkot" to się załamałam.
Dla mnie, jej najnowszy tworek "Między nami dobrze jest" nie jest w żadnym wypadku godny nominacji do Nike. A że już o "Wojnie polsko-ruskiej" nie wspomnę.

Może ja jestem jakaś dziwna, ale ja po prostu nie rozumiem celu, do którego pani Masłowska dąży. Staromodna jestem, wiem.
Powrót do góry
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Czw 11:33, 11 Cze 2009    Temat postu:

Cytat:
Ale ostatni tom to istny harlequin się zrobił!

Co racja, to racja. Ale i tak bardzo sympatyczna książka moim zdaniem. ;)

Do Masłowskiej zniechęciły mnie natomiast same recenzje. Czuję, że kompletnie nie przypadłyby mi jej książki do gustu...

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marysia



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 17:18, 11 Cze 2009    Temat postu:

Co ja czytam? Oj, czytam dużo i to szczególnie fantastykę! Na niej się wychowałam i nią żyję (a raczej dalej wychowuję).
Moją ulubioną książką są "Opowieści z Narnii" - cały siedmioksiąg, chociaż powiem, że najbardziej kocham trzecią część - "Podróż Wędrowca do Świtu". Jest po prostu CUDOWNA! Jeśli chodzi o inne książki, to oczywiście nie zapomnę o "Władcy Pierścieni" oraz "Hobbit - czyli tam i z powrotem"! "Hobbita" czytałam jak byłam mała, a "Władcę..." jak miałam jedenaście lat, czyli dwa lata temu. Bardzo podobają mi się te książki! Mogłabym je czytać i czytać!
Jeśli chodzi o "Silmarillion", to powiem, że zamierzam go przeczytać w te wakacje. W domu mam jeszcze "Dzieci Hurina", które również przeczytam. Tylko jeszcze nie wiem kiedy.. Wink
Na ostatnie urodziny dostałam od koleżanki książkę "Naznaczeni błękitem". Przeczytałam już połowę i bardzo mi się spodobała! Dobrze wiedzieć, że mamy polską fantastykę. Następne części oczywiście przeczytam!
Niedawno (na urodziny) dostałam książkę "Zwiadowcy". Przeczytam ją w te wakacje, podobnie jak inne. Smile

Podsumowując:
Czytam głównie fantastykę, ale oprócz książek wyżej wymienionych przeczytałam całą masę innych, których tutaj już nie będę wymieniać.
Nadal twierdzę, że "Opowieści z Narnii" są najlepsze w świecie! Uwielbiam je, potrafię lustrować każdą stronę codziennie! Podoba mi się styl pisania Lewisa. Te książki poleciłabym każdemu!


Ostatnio zmieniony przez Marysia dnia Czw 17:20, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 20:21, 11 Cze 2009    Temat postu:

Ach, "Opowieści z Narnii"... Swego czasu również je uwielbiałam. Choć styl Lewisa był dla mnie momentami nużący, zbyt ugrzeczniony dla czytelnika lekko starszego, to jednak mam do niego ogromny sentyment. Kiedy dostałam siedmioksiąg, leżałam akurat w szpitalu. Przeczytałam wszystkie części w jakieś dwa dni, czasem po nocy, przy świetle szpitalnianej świetlówki. Najmilej chyba wspominam właśnie "Wędrowca do Świtu" i to do niego najczęściej powracam. Podobał mi się też "Książę Kaspian" i "Srebrne krzesło" (za Błotosmętka). "Ostatnia bitwa" równocześnie mnie zachwyciła, jak i rozczarowała. Jak przez cały czas nie przeszkadzały mi chrześcijańskie aluzje, tak tu już nie wytrzymałam. Ale sam pomysł ukoronowania losu Łucji, Edmunda i Piotra był niezwykły. Tylko Zuzanna biedna, porzuciła Aslana dla pończoszek ;)

Dobrze mi się też czytało "Jeźdźca i konia" - trzymał w napięciu i miał niesamowity klimat.
Powrót do góry
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Czw 20:47, 11 Cze 2009    Temat postu:

Ja też czytałam, a jakże. Moja ulubiona część to "Srebrne krzesło". Argument? Taki sam jak Fayerki - za Błotosmętka!

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:55, 11 Cze 2009    Temat postu:

Ja Narnię dostałam na chrzciny od matki chrzestnej. Śliczne wydanie, takie dwa gigantyczne tomy, bogato ilustrowane... mniam. A najlepsze jest to, że jak czytałam pierwszy raz bodajże w drugiej klasie podstawówki to jak głupia targałam to tomiszcze do szkoły. Teraz wstyd przyznać, ale za bardzo nie pamiętam treści, bo czytałam już dość dawno. CO nie zmienia faktu, że lubię bardzo. Co mi się podobało, to subtelne powiązania pomiędzy częściami. Przede wszystkim to jabłko, jabłóń i szafa Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marysia



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 13:25, 12 Cze 2009    Temat postu:

Ja też mam takie wydanie! Very Happy Dwa grube tomy całe pokryte mapą... Wink Super! A co do dalszych części, to podobało mi się również "Srebrne krzesło", ale tym razem za Riliana i wzruszające momenty, przy których prawie się popłakałam. Te momenty, to te końcowe, kiedy to Kaspian Żeglarz umiera, a Aslan płacze.. Crying or Very sad Nie, nie mogę!...
W każdym razie "Koń i jego chłopiec" też mi się podobał. Aż czuło się tam obecność Aslana! Wink Najsłabsza część, to według mnie "Siostrzeniec Czarodzieja", ale nie mówię, że mi się nie podoba! Jeśli chodzi o "Ostatnią bitwę", to muszę przyznać, że na końcu również bym się popłakała! O rany.. Dobrze, że na świecie istnieją takie książki!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Sob 12:39, 13 Cze 2009    Temat postu:

Ja wieki temu czytałam książki Diany Wynne Jones i pamiętam, że całkiem mi się podobały. "Światy Chrestomanciego" (chyba pięć części), "Ruchomy zamek Hauru",... Dawno to było, sama już za dobrze nie pamiętam, ale tak się zastanawiam, czy ktoś to jeszcze kojarzy.

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marysia



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 13:56, 13 Cze 2009    Temat postu:

Nigdy nie słyszałam. O czym to jest?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 20:42, 13 Cze 2009    Temat postu:

Światy Chrestomanciego! Chyba najbardziej magiczne książki je=akie czytałam, po prostu je uwielbiam Smile
Powrót do góry
Ariana
Kronikarka z Imladris


Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 20:49, 13 Cze 2009    Temat postu:

Czytałam to kiedyś. Kupiłam w jakimś markecie na wyprzedaży xD. W sumie nie były złe, ale przeczytałąm i w zasadzie zapomniałam. Jeszcze gdzieś sobie stoją na półce. To, co najbardziej zapamiętałam, to zdanie "to boli, kiedy się spalasz". I nie pytajcie, czemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Nie 11:22, 14 Cze 2009    Temat postu:

Ciekawe masz wspomnienia z lektury, Ariano. Wink
Z której części to zdanie? Z "Zaczarowanego życia" czy z "Dziewięciu żywotów..."? Bo nie za bardzo kojarzę, a wydaje mi się, że w obu z lekka się palili. Czy mi się coś już poplątało...?
Nieważne zresztą. XD

Hikari, a która książka z tej serii najbardziej ci się podobała? Bo mi właśnie "Dziewięć żywotów...".

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Nie 20:47, 14 Cze 2009    Temat postu:

Nie pamiętam już tytułów poszczególnych tomów, czytałam to dosyć dawno, ale chyba "Dziewięć żywotów". Tam była taka genialna scena jak Gwendolina ożywiła postacie na witrażach kościelnych. Nie wiem dlaczego, ale najbardziej właśnie to zapadło mi w pamięć Smile
Powrót do góry
Tina Latawiec
Strażniczka Białego Drzewa


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 3464
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ithilien

PostWysłany: Nie 20:50, 14 Cze 2009    Temat postu:

Głowy nie dam, ale wydaje mi się, że mówisz raczej o "Zaczarowanym życiu". To chyba tam były witraże. "Dziewięć żywotów..." to ta część o młodości Chrestomanciego...

T.L.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marysia



Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 632
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 16:18, 15 Cze 2009    Temat postu:

Ja tam o nich nie wiedziałam, ale może kiedyś zajrzę do biblioteki.. Narazie to mam zawalone wakacje. Całe w fantastycznych książkach! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dolina Rivendell Strona Główna -> Czas odpocząć Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin